Aspik pechowiec ma matke okularnicę. To znaczy, że wzrok małego człowieka również może wymagać korekcji. Na szczęście na razie wymaga tylko regularnych kontroli.
Dziś odbyła się kolejna wizyta u okulisty. Ta była trudniejsza, bo z zakraplaniem atropiny, czyli leku rozszerzającego źrenice. Wiecie, jakie to nieprzyjemne? I jak później słońce razi, a litery się rozmazują?
Aspik bardzo grzecznie usiadł sam na fotelu, podniósł głowę do zakroplenia, poczekał, wykonywał wszystkie polecenia. Żadnego krzyku, krzywienia się, prób ucieczki. Najlepszy pacjent :)
Później na korytarzu skakał po wybranych kolorach wykładziny na podłodze, dzięki czemu przeczekał spokojnie czas potrzebny na rozszerzenie źrenic. Po 15 minutach wszedł znów do gabinetu.
Wyniki: piękne dno oczu, +0,75 na obojgu oczach.
Okularów nie zakładamy, bo wada jest na tyle mała, że nie powinna przeszkadzać w funkcjonowaniu. Następna kontrola za rok :)
Dzielny Chłopak:D Moje to by uciekały gdzie pieprz rośnie:)
OdpowiedzUsuńWpadniecie do nas poszukać Renifera?:)
http://zawodkobieta.blogspot.com/2013/11/co-sie-stao-z-rudolfem-konkurs.html