sobota, 16 listopada 2013

Studium przypadku

Aspik urodził się o czasie i żył spokojnie osiągając kamienie milowe w rozwoju mniej więcej zgodnie z planem. Aż do 4 roku życia, kiedy to pewne problemy zaczęły niepokoić. Wcześniej niedoświadczona matka jedynego dziecka uważała, że dziecię rozwija się aż za dobrze, inteligentny, genialny wręcz, znał liczby ujemne i liczby "równe" (parzyste). Problemy nie były tak widoczne.
To nie stało się z dnia na dzień. Nadchodziło powoli i trwało wiele miesięcy. Diagnozowanie, bo o nim mowa, doprowadziło nareszcie do diagnozy: zespół Aspergera.Aspik rozpoczął terapie.
Zaczął się drugi rok aspikowego chodzenia do przedszkola. Dziecię wówczas całe dnie spędzało na chodzeniu po krawędzi dywanu lub siedząc tyłem do dzieci i zasłaniając sobie uszy.
Przez chwilę matce przyszło do głowy, że może należałoby Defetnąć Autyzm Now!, ale ograniczone fundusze oraz interesujące porady na forach skutecznie matkę od pomysłu odwiodły.
Przejście na dietę bezglutenową, bezcukrową i bezczegośtam również przeszło matce przez myśl. Ale jak wprowadzić taką dietę dziecku, które żywiło się głównie bułkami kajzerkami i tym, co gęste w krupniku?
A może dziecko samo sobie wprowadziło taką dietę i ta wybiórczość jest właśnie próbą samolecznia, jak twierdzą inni autorzy publikujący na temat autyzmu?
Tak więc zostaliśmy przy terapiach prowadzonych przez psychologów, pedagogów i terapeutów integracji sensorycznej. I stała się rzecz niezwykła: Aspik zaczął wracać do ludzi. Coraz mniej kręcił się w kółko, zaczął rysować, nie gryzł już swoich rąk do krwi.
Teraz Aspik zaczepia ludzi w pociągu, z kilkoma stałymi towarzyszami podróży nawet się zaprzyjaźnił. Wkręci się wszędzie, gdzie można i gdzie nie można. Rzuconą w przestrzeń uwagą sprawia, że ludzie ustępują mu miejsca w autobusie i częstują cukierkami. Jest małym, szczęśliwym dzieciakiem, który wciąż MA zespół Aspergera.
Wciąż ma problemy ruchowe, nie umie jeździć na rowerze, pisanie idzie mu gorzej niż pięciolatkom z jego klasy. Czasami nie rozumie bardzo prostych informacji nie mówiąc już o metaforach i ironii. Dziwi się, jeśli ktoś mu nie odpowiada na zaczepkę w stylu: "a widziałeś EN57?". Wyje, jeśli w sklepie nie ma "jego" pączków albo ktoś inny naciśnie przycisk otwierania drzwi w tramwaju.
Nie jest chory i nie "wyzdrowieje" z tego, bo zaburzenia autystyczne to nie choroba.

Oto, co Aspik myśli o tym całym autyzmie :)

Terapie nadal są i będą potrzebne, żeby było mu łatwiej żyć w "naszym" świecie. Aspik musi się rozumowo nauczyć się tego, co zwykłe dzieciaki wiedzą intuicyjnie. Tego nie załatwi żadna dieta.

PS. Pani R. jest obecnie najlepiej znaną finalistką wiadomego konkursu. Przy tylu wpisach na jej temat na różnych forach, FB i blogach naprawdę zdziwię się, jeśli ona nie wygra. W końcu nieważne, jak się mówi, byle mówili. A im więcej ludzi zna, tym dla pani R. i jej fundacji lepiej...

2 komentarze:

  1. I to cały czas powtarzam protestujący robią jej świetną kampanię reklamową, znają ją już wszyscy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego zachęcam do głosowania na panią, która karmi bezdomnych :) Głos dla niej też jest głosem przeciw. No i jej bohaterstwo nie budzi sprzeciwu.

    OdpowiedzUsuń