piątek, 27 kwietnia 2012

Kolej wąskotorowa w Rogowie

Dziś kolejne miejsce z serii "lokomotywy".
Trochę bardziej na zachód od Skierniewic znajduje się stacja Rogów. Można tam dojechać samochodem ale polecamy podróż pociągiem, ze Skierniewic lub z Łodzi Widzew pociągi Przewozów Regionalnych dowiozą tam w pół godziny. Później jeszcze kilka minut spacerkiem do stacji Rogów Towarowy Wąskotorowy i można podziwiać lokomotywy wąskotorowe :)
Wszystkie informacje o kolejce znajdują się na stronie http://kolejrogowska.pl.

Rogowska kolej wąskotorowa powstała w czasie I wojny światowej jako kolej polowa, zaopatrująca wojsko pruskie w żywność i broń. Tory miały szerokość 600 mm, a długość torowiska wynosiła 48 km. Z założenia miała być to kolej tymczasowa ale wiadomo, prowizorka jest najtrwalsza ;) I tak, kiedy front się przesunął, wojskowa kolej wąskotorowa stała się koleją publiczną.
Do lat 50 ubiegłego wieku trwała wojenna prowizorka: torowisko budowane z lekkich szyn na stalowych podkładach. W 1954 roku w ciągu pięciu dni torowisko o szerokości 600 mm przebudowano na torowisko o standardowej szerokości 750 mm. Niesamowite, prawda? 48 km torowiska w 5 dni! Jednocześnie zmieniano tabor na dostosowany do nowych torów.
W latach 70 zaczęto wycofywać parowozy i zastępować je lokomotywami spalinowymi. W Rogowie przemiany dokonano ostatecznie w 1975 roku. Linię wąskotorową obsługiwały rumuńskie Lxd2.
Niestety kolej od lat 70 szybko traciła znaczenie. Ruch pociągów ograniczono, a w 2001 roku ostatecznie zamknięto zarówno ruch osobowy jak i towarowy.
Na szczęście Fundacja Kolei Wąskotorowych już w 2002 roku przejęła rogowską kolejkę. Od tego czasu w Rogowie przybywa eksponatów. Są tam parowozy, lokomotywy spalinowe, wagony motorowe... Pasjonaci, także nasza znajoma Agnieszka, remontują lokomotywy i wagony, by można je było podziwiać, a nawet przejechać się na wycieczkę :)

Kolejką rogowską można przejechać się w każdą niedzielę i dodatkowo 1, 2 i 3 maja. Niestety w tym roku kursują tylko do Jeżowa (8 km) bo złomiarze uszkodzili tory :( Rozkład jazdy można sprawdzić na http://kolejrogowska.pl/?page_id=6. Inauguracja sezonu już w tą niedzielę, 29 kwietnia.

Parowóz Px48 przed stacją w Rogowie.


Byliśmy w Rogowie w zeszłym roku. Miejsce wspaniałe. Mnóstwo pociągów, do niektórych można wejść. Na torach stała piękna, biała drezyna, którą można było się przejechać kilka metrów :)
Po podziwianiu lokomotyw i wagonów poszliśmy do kasy, gdzie kupiliśmy bilet (taki fajny, tekturkowy :)) Później już tylko czekaliśmy na pociąg.
Przyjechała lokomotywa spalinowa Lxd2 produkcji rumuńskiej, zwana pieszczotliwie rumunem. Ciągnęła kilka wagonów osobowych. Wsiedliśmy, konduktor ubrany w granatowy mundur dał znak do odjazdu. To było wspaniałe, jakbyśmy wrócili do dawnych czasów.
Jechaliśmy powoli przez pola, zatrzymywaliśmy się na stacjach, zwiedzaliśmy co ciekawsze zabytki wzdłuż trasy takich, jak kościół w Białej Rawskiej. Dojechaliśmy do końca trasy, został nam tylko powrót.
Kochana ciocia Agnieszka zrobiła Aspikowi super prezent: zaprosiła go do lokomotywy. Ja wsiadłam do wagonu. Po kilku minutach dostałam SMSa, że Aspik prowadzi pociąg :) Dziękujemy, ciociu!
W powrotnej drodze mieliśmy dłuższy postój na pieczenie kiełbasek. Nieprzygotowani na takie atrakcje mogli kupić wszystkie potrzebne produkty na miejscu :) Po zjedzeniu i napiciu się wsiedliśmy znów do wagonów i wróciliśmy do stacji Rogów.
Jeszcze trochę pozwiedzaliśmy i późnym popołudniem wróciliśmy do domu.

Wyprawa była cudowna. Polecam każdemu, nie tylko dzieciom zafascynowanym lokomotywami. Można spokojnie pojechać tam z dzieckiem ze spektrum, jeżeli tylko nie będzie się bało wejść do wagonu. A jak się będzie bało, może zostać na stacji, która po odjeździe pociągu jest prawie pusta i można ją zwiedzać w ciszy i w zachwycie ;)

Ta druga lokomotywka (Lxd2) ciągnęła nasz pociąg :)


Jedyny problem może sprawić mały tłumek wsiadających na stacji Rogów Towarowy Wąskotorowy ale i na to jest sposób. Można wsiąść wcześniej, na stacji Rogów Osobowy Wąskotorowy.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Parowozownia w Skierniewicach

Parowozownię w Skierniewicach odwiedziliśmy już kilkukrotnie.
Niedługo, już 5 maja pierwszy z Dni Otwartych w parowozowni, polecamy i zachęcamy.


Parowozownia w Skierniewicach powstała w połowie XIX wieku, później była rozbudowywana. W rezultacie w Skierniewicach powstała wachlarzowata hala o 24 stanowiskach z 12-metrową obrotnicą. W czasie I wojny światowej parowozownia została zniszczona, a zaraz po wojnie odbudowana na planie starego obiektu w wykorzystaniem niezniszczonych fragmentów ścian zewnętrznych. Stanowiła w tamtym czasie ważny obiekt, leżała przecież przy trasie warszawsko-wiedeńskiej. Stopniowo jednak traciła status głównej parowozowni, do czego przyczynił się rozwój kolei. Jeszcze przed II wojną światową była tylko parowozownią pomocniczą z 16 lokomotywami.
II wojna światowa spowodowała nieoczekiwany wzrost znaczenia parowozowni, którą dostosowano do obsługi ciężkich parowozów towarowych. Wykonywano tam także naprawy awaryjne bardzo częste w czasie wojny. Po modernizacji stacjonowało tam ok. 50 parowozów.
Zakończenie w latach 70 XX wieku elektryfikacji linii kolejowych zbiegających się w Skierniewicach spowodowało kolejny spadek znaczenia parowozowni. Pozostała znaczącym ośrodkiem napraw lokomotyw.
Pod koniec lat 80 ubiegłego wieku w parowozowni stacjonowały już elektrowozy, kilka lat później parowozy zakończyły służbę liniową.
W 1991 roku lokomotywownia przestała istnieć jako samodzielna jednostka organizacyjna.
Polskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei wywalczyło wpisanie parowozowni do rejestru zabytków, a w 2002 roku przejęło większość budynków. Niestety wandale i złomiarze zdążyli zrobić swoje i teraz jeszcze widać w parowozowni ślad tych 11 lat zaniedbań.
Aktualnie w parowozowni znajduje się kilkadziesiąt eksponatów w różnym stanie. Są tu parowozy, lokomotywy spalinowe, lokomotywy elektryczne, tendry, drezyny, wagony towarowe, osobowe, sypialne... Jest też eksponat, którego nie można zobaczyć gdzie indziej: dwuwagonowy zespół pasażerski o napędzie akumulatorowym - takie wyprodukowano tylko dwa, a ten w dodatku jest zdolny do jazdy :)
Ciekawostką są także trzy parowozy wąskotorowe oraz parowóz szerokotorowy.
 Więcej informacji o parowozowni na http://www.psmk.org.pl, a na http://www.psmk.org.pl/index.php?id=imprezy można sprawdzić, kiedy parowozownia organizuje dni otwarte. Warto.


Parowozownię w skrócie opisałam, teraz czas na relację z naszych pobytów.


Parowozownia w Skierniewicach jest to jedno z tych miejsc, gdzie można spokojnie wejść z autystą zafascynowanym lokomotywami. Na dniach otwartych co prawda jest przewodnik ale nikt nie pilnuje grupy i jeżeli dziecko chce stać przez godzinę przy jakimś eksponacie to nikomu to nie przeszkadza.
Przy wejściu wita nas konduktor w galowym mundurze i wręcza pamiątkowy bilet. Wstęp jest bezpłatny, co trochę zaniepokoiło mojego Aspika :)
Przed parowozownią stoi parowóz Ol49-4 od kilku lat remontowany przez wolontariuszy. Dalej cała gromada innych pojazdów wyprowadzonych na tory przed obrotnicą. Do niektórych można wejść, np. do wózka motorowego :) Można wejść także do niektórych wagonów, czego Aspik za nic nie chciał zrobić. Pan przewodnik opowiada o eksponatach bardzo zajmująco ale szemrzący tłumek wokół i brak nagłośnienia trochę zakłócają...
Tabor i budynek opisałam krótko powyżej. Po obejrzeniu pojazdów stojących na zewnątrz mamy jeszcze dwa miejsca, które dobrze odwiedzić przynajmniej raz.
Jedno z nich to sala muzealna, w której znajdują się różnego typu nastawnie. Aspika zachwyciły. Warto wejść do tej sali z przewodnikiem, który opowie o nastawniach i pokaże, jak to wszystko działa.
Później można zajrzeć także do wnętrza lokomotywowni. Stoją tam eksponaty w gorszym stanie technicznym ale jest też wystawa zdjęć lokomotyw, która bardzo spodobała się Aspikowi :) Można także za przewodnikiem pójść do centrali telefonicznej z setkami telefonów, które były używane w nastawniach albo do kuźni.

Aspik był zachwycony parowozownią, wracamy tam co jakiś czas.
Na całą wyprawę trzeba przeznaczyć kilka godzin. Trzeba mieć ze sobą coś do jedzenia i do picia bo sklepiku nie ma (nie było rok temu więc raczej nadal nie ma). Można robić zdjęcia.

Plusy tego miejsca: nie ma tłumów ludzi, są lokomotywy :)

 To jest nowy nabytek parowozowni, który będzie można podziwiać od 5 maja :) Prawda, że śliczny?


Jeszcze informacja o imprezach w skierniewickiej parowozowni. Wszystkie wydarzenia można sprawdzić na http://www.psmk.org.pl/index.php?id=imprezy, tu najbliższe:
  • Już 19 maja w całej Polsce odbędzie się Noc Muzeów. Parowozownia po raz kolejny przyłącza się do akcji i od 21.30 zaprasza na zwiedzanie :)
  • A dla dzieci 2 czerwca Dzień Dziecka w parowozowni od 11.00.
:)

środa, 25 kwietnia 2012

Parada Parowozów 28-29 kwietnia Wolsztyn

Uwielbiamy podróże, a Aspik uwielbia lokomotywy. Połączyliśmy nasze sympatie i podróżujemy do miejsc, gdzie są lokomotywy.
Dziś chciałabym przedstawić jedno z takich miejsc. Jeszcze tam nie byliśmy i niestety w tym roku nie pojedziemy :(

Już w ten weekend ważne wydarzenie: Parada Parowozów w Wolsztynie.


Wolsztyn to miejscowość w województwie wielkopolskim, 72 km na zachód od Poznania. Znajduje się tam parowozownia, a w niej muzeum. Zbyt dużo o obiekcie nie wiem ale obiecuję po odwiedzeniu Wolsztyna uzupełnić wpis dodatkowymi informacjami.
W parowozowni stoi ponad 20 lokomotyw :) w tym PM-36 "Piękna Helena" z 1937 roku i najstarszy czynny parowóz Ok1-359 z 1917 roku. Jest tak jeszcze całe mnóstwo innych wspaniałych lokomotyw z serii Ok, Ol i Ty :)
Co jest fajne, parowozownia Wolsztyn zawsze ma jeden parowóz "pod parą". Jest to Ol49, który kursuje dwa razy dziennie na trasie Wolsztyn - Poznań - Wolsztyn. Rozkład jazdy można sprawdzić na http://koleje-wielkopolskie.com.pl/rozklad-jazdy-2/. A raz w roku na przełomie kwietnia i maja organizowane są Dni Ziemi Wolsztyńskiej, a ważnym punktem programu jest Parada Parowozów. Parowozownia uruchomi pięć pociągów retro, tabor historyczny.
28 kwietnia w godzinach 13.30 - 15.00 odbędzie się Parada. Wezmą w niej udział trzy parowozy z Wolsztyna: Ol49-59, Ol49-69 i Pm36-2. Przyjadą także goście z innych parowozowni, m.in. z Chabówki, Jaworzyny Śląskiej, Czech i Niemiec.
Kto bardziej wytrwały powinien poczekać jeszcze do godziny 21.30, kiedy rozpocznie się pokaz "Światło, dźwięk i para", podobno fantastyczny, z efektami laserowymi, muzyką i ośmioma parowozami. Po pokazie sztuczne ognie :)
Więcej informacji można znaleźć na stronach:
 
Mam nadzieję, że może w przyszłym roku zobaczymy to na własne oczy, teraz życzymy wszystkim uczestnikom pięknej pogody i niezapomnianych wrażeń :)

 To jest Piękna Helena jeszcze w trawiastej barwie. Dwa lata temu została przemalowana na oryginalny, oliwkowy kolor :)

PS. Jeżeli wybieracie się na Paradę, radzę zabrać słuchawki budowlane nie tylko dla nadwrażliwców słuchowych. W Wolsztynie co prawda jeszcze nie byliśmy ale kilka parowozów widzieliśmy z bliska i wiem, o czym mówię ;)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Ząbki

Aspik "od zawsze" ma problem z ząbkami.
Kiedy wyrżnęły się pierwsze ząbki zaczęłam myć je najpierw gazą i wodą, później, kiedy ząbków było więcej, szczoteczką dla maluchów. Mycie ząbków Aspikowi nawet się podobało, włączył je szybko do swojego rytuału układania do snu. Myliśmy dwa razy dziennie przed drzemką dzienną i spaniem nocnym.
Miał niecałe półtora roku, kiedy po raz pierwszy trafiliśmy do pedodonty (dentysta dziecięcy). Pani popatrzyła na jego ząbki i powiedziała, że dziecko ma próchnicę butelkową. A skąd? Jaką butelkową? On przecież nie toleruje butelki!
Cóż, taka niestety była prawda: na górnych ząbkach przy dziąsłach pojawiła się próchnica. Miejsce dość nieprzyjemne, wyborowanie i założenie plomby nie wchodziło w grę, zbyt duże ryzyko wypadnięcia plomby. Trzeba było ząbki lapisować (posmarować azotanem srebra). Aspik ma teraz czarną część górnych jedynek i dwójek.
Niedługo później okazało się, że, mimo naszych starań, mycia dwa lub trzy razy dziennie, próchnica atakuje wszystkie zęby Aspika. Plomby ma teraz już na wszystkich czwórkach i piątkach.
W międzyczasie zmieniliśmy lekarza i dojeżdżamy dwoma środkami transportu publicznego na koniec świata :) Nie żałujemy tej decyzji. Nasz pedodonta jest baaardzo spokojny i cierpliwy :) Co trzy miesiące odwiedzamy naszego pana doktora i Aspik ma lakierowane zęby.

Dziś właśnie był ten dzień. Aspik wizyty lekarskie znosi spokojnie, nawet mu się podobają (myślę, że pomaga nam niedowrażliwość ;)). Dzisiaj nasz lekarz przyjmował w innym gabinecie i przestraszyłam się, jak się o tym dowiedziałam. Na szczęście Aspik nie zrobił afery, nawet się nie zdziwił zmianą miejsca. Uff.

Tak, jak się spodziewałam, wszystko w porządku poza małym ukruszeniem czwórki, która szybko została naprawiona. Żadnej nowej próchnicy, już nie ma się co psuć. Lapis mocno się trzyma, nie trzeba odnawiać. Ząbki zostały polakierowane. Za trzy miesiące kolejna wizyta. Spokojnie wróciliśmy do domu. Jaki miły, normalny dzień.

piątek, 20 kwietnia 2012

Mała tragedia

Aspik od pewnego czasu nosi do przedszkola zabawkową lokomotywę, zostawia ją w szafce w szatni i zabiera po skończonych zajęciach.
Dziś stała się tragedia: lokomotywa została w domu.
Aspik zorientował się dopiero w przedszkolu. Rozpłakał się natychmiast, chciał się ubrać i iść do domu po zgubę. Płakał tak strasznie, że zgromadził się przy nas spory tłumek. Na szczęście panie znające Aspika tłumek rozpędziły. Nie potrzebne były nam "dobre rady" nie znających problemu mamuś i tatusiów.
Udało mi się przekonać Aspika, że może iść do sali, a lokomotywę ja przyniosę i do jego szafki włożę. W szafce znalazły się za to dwie monety. Trzeba było także włożyć coś niezbyt rzucającego się w oczy do Aspikowej kieszeni - trafiła tam pomadka matki.
Aspik już spokojny wszedł do sali i poszedł poinformować panie, że wychodzi po obiadku.

Takie małe tragedie zdarzają się często. Powoduje je jakiś drobiazg, np. pączek z lukrem, a nie z cukrem pudrem, albo wielkie rzeczy, np. remont drogi powodujący, że w promieniu kilometra Aspik czuje smród asfaltu. Na małe tragedie zwykle nie mam żadnego wpływu, mogę tylko próbować ją przewidzieć i zapobiec. Dziś zawiodłam, powinnam była przypilnować lokomotywy.
Jeśli mała tragedia już się stanie trzeba naprawić świat tak, żeby wrócił na właściwe tory. W przypadku braku pączka z cukrem pudrem w trzech najbliższych cukierniach należy kupić taki z lukrem, wrócić do domu z wrzeszczącym Aspikiem, zdjąć lukier i posypać pączek cukrem pudrem.
W przypadku niezapowiedzianego remontu drogi są dwa sposoby: nosić maseczkę osłaniającą nos lub obejść remont tak, żeby nie było czuć smrodu.
W przypadku zapomnianej lokomotywy trzeba albo po nią wrócić, albo, jeżeli czasu na powrót jest zbyt mało, zastąpić lokomotywę czymś z matczynej torby. Najlepiej, żeby to coś miało koła i tłoki. Niedawno sprzątałam przepastne wnętrze mojej torby, więc żaden upragniony sprzęt tam się nie pałętał. Zawiodłam po raz drugi. Aspik jednak niedawno zafascynował się monetami kolekcjonerskimi więc tym razem udało się zastąpić lokomotywę największymi monetami z portfela matki.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Matka Aspika po godzinach

Aspik ciągle jest zafascynowany lokomotywami. Rysuje lokomotywy, zbiera lokomotywy, słucha i ogląda bajki z lokomotywami, bawi się w lokomotywę...
Matka Aspika lubi czasem oderwać się od świata lokomotyw i autystycznego syna i zająć czymś zupełnie innym. Oto, czym zajmuje się matka Aspika po godzinach: http://www.lamiglowki.net/.
Poza tym matka Aspika szydełkuje, układa puzzle, czyta książki itp. :)

piątek, 13 kwietnia 2012

Roweru ciąg dalszy

Rower już jest z nami. Na szczęście udało się zostawić sprzęt za drzwiami, na klatce schodowej ale (oczywiście) przypięty do rury od gazu dwiema linkami zabezpieczającymi. Jakbyśmy mieli w domu więcej linek to rowerek wyglądałby jak choinka na Boże Narodzenie przystrojona łańcuchami.
Dziecko pokochało swój nowy rowerek. Teraz siedzi na klatce obok swojej nowej miłości. Widziałam, że tak będzie już wczoraj, kiedy przeprowadziliśmy taką oto rozmowę:
Ja: Synu, kupimy jutro rowerek.
Syn: Tak, tak, tak! - z wielkim uśmiechem, podskakiwaniem i wszystkimi innymi oznakami entuzjazmu.
Ja (coś mnie tknęło): I będziesz na nim jeździł?
Syn (z równie wielkim entuzjazmem): Nie.
Ja: To po co ci rower?
Syn (z miną świadczącą o wybitnej głupocie matki): Będę go podziwiał.

Jeżdżenie wychodzi dokładnie tak, jak się spodziewałam. Nie będę jednak psuła radosnego wpisu. Jazdę opiszę jak już będzie świetnie :)

czwartek, 12 kwietnia 2012

Rower

Zrobiło się ciepło i przyjemnie. Mam nadzieję, że tym razem wiosna już z nami zostanie i zima nie wróci. A ponieważ jest cieplej to typową wiosenno-letnią aktywność czas zacząć. Piszę oczywiście o rowerku.
Na początek trochę wspomnień. Syn nigdy nie przepadał za motoryzacją więc wózek posiadaliśmy ale stał prawie nieużywany. Za to matka szybko traciła zbędne kilogramy nosząc dziecko w chuście.
Niechęć do poruszania się na kółkach trwała. Wózek po dwóch latach od zakupu wciąż był jak nowy, tylko nieco zakurzony. Z prób sadzania w nim dziecka zrezygnowałam ostatecznie przed drugimi urodzinami Aspika.
Jak tylko szkrab nauczył się chodzić, musieliśmy kupić dla niego smycz bo potworek zwykł był uciekać. Mniej więcej w tym czasie dziadkowie kupili rowerek trzykołowy. I tak zaczął się nowy etap naszej wspólnej przygody. Dowiedziałam się mianowicie, że pedałowanie przekracza możliwości dziecka. Z zazdrością patrzyłam na inne dzieci z zapałem pedałujące na rowerkach trzykołowych i ścigające się ze sobą. Wytłumaczyłam sobie, że Aspik ma jeszcze czas bo i chodzić nauczył się nieco później. Rowerek nie spodobał się zresztą Aspikowi więc szybko poszedł w odstawkę.
W tym czasie zafascynowałam się rowerkami biegowymi (laufrad). Dzieciaki tak fajnie na nich wyglądają! Co prawda żadnego takiego rowerka na żywo nie widziałam ale od czego jest Internet. I tak niedługo po trzecich urodzinach sprzęt trafił do syna. I wzbudził zachwyt! Aspik jeździł najpierw bardzo nieufnie, później jednak coraz pewniej odpychał się nóżkami i zaczął nawet zjeżdżać z podjazdów dla niepełnosprawnych. Co ważniejsze poprawiła się jego równowaga, a to z kolei wprawiło w zachwyt matkę.
Lata mijały, Aspik jeździł na rowerku biegowym i rósł. Dwa sezony laufrad służył. Niestety w tym roku okazało się, że siodełka nie da się już wyżej podnieść, kolana zahaczają o kierownicę i trzeba pomyśleć o nowym sprzęcie do jazdy. I tu zaczęły się problemy. Tak dużych rowerków biegowych jak dla Aspika nie ma. Nie produkują.
Miałam nawet pomysł, żeby kupić zwykły rowerek dziecięcy i wykręcić układ napędowy jednak to chyba nie jest dobry pomysł. Co udało się osiągnąć za pomocą laufrada do nasze, więcej nam nie pomoże. Trzeba ćwiczyć koordynację. Kupujemy zwykły rower. Z bocznymi kółkami, pedałami, dzwonkiem i wszystkim, co potrzebne.
Oburzą się zaraz na mnie miłośnicy rowerków biegowych. Bo to skandal przesiadać się z laufrada na rower z bocznymi kółkami. Bo dziecko jeżdżące na laufradzie siada na dwukołowca i po prostu jedzie, nie musi się uczyć z dodatkowymi kółkami. Bo stracimy tę równowagę, którą udało się wypracować na rowerku biegowym.
Macie rację, miłośnicy rowerków biegowych, ale tylko jeżeli chodzi o zdrowe dzieci. Zdrowe dziecko wypracuje sobie równowagę na rowerku biegowym, wsiada na zwykły rower dwukołowy i umie jeździć. Ale zdrowe dziecko umie pedałować. Nie wiadomo skąd ale umie. Aspik tego nie potrafi.
U nas rower z bocznymi kółkami ma umożliwić naukę pedałowania. A z czasem... kto wie, może uda się złożyć obydwie umiejętności, utrzymywanie równowagi na laufradzie i, mam nadzieję, pedałowanie na rowerze z bocznymi kółkami i Aspik pojedzie na dwukołowcu?

Dzisiaj sprzęty oglądaliśmy, przymierzaliśmy i zapadła decyzja. Rowerek 16-calowy, niebieski (uff, jakie szczęście, że udało się wyperswadować różowy). Jutro nabytek odbieramy i zaczynamy lekcje.

sobota, 7 kwietnia 2012

Wesołych Świąt

Wszystkim zaglądającym na naszego bloga, tym, którzy weszli tu przypadkowo i tym, którzy bywają częściej dziękujemy.
Aspik coraz bardziej się interesuje, co ja tam klikam na klawiaturze, myślę, że niedługo zacznie podsuwać własne pomysły na posty. Może chęć napisania czegoś na blogu zmotywuje go do nauki czytania i pisania?
Mamy nadzieję oboje, że zainteresowanych blogiem będzie przybywało.

Już teraz życzymy Wam wszystkim wesołych, rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy, oderwania się od codzienności, naładowania baterii na kolejne miesiące i szalonego, mokrego śmigusa-dyngusa.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Światowy Dzień Autyzmu

2 kwietnia będziemy obchodzić Światowy Dzień Autyzmu.Część obiektów, w tym Pałac Kultury w Warszawie będzie oświetlony na niebiesko.
Dlaczego o tym piszę? Bo Zespół Aspergera (zaburzenie Aspika) należy do spektrum zaburzeń autystycznych.
Proszę, zerknijcie tutaj: http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/3067193,2,2,ojciec.html.  Piękne, poruszające...
2 kwietnia będziemy obchodzić Światowy Dzień Autyzmu.Część obiektów, w tym Pałac Kultury w Warszawie będzie oświetlony na niebiesko.
Dlaczego o tym piszę? Bo Zespół Aspergera (zaburzenie Aspika) należy do spektrum zaburzeń autystycznych.
Proszę, zerknijcie tutaj: http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/3067193,2,2,ojciec.html.  Piękne, poruszające...