środa, 30 kwietnia 2014

Rajd starych samochodów


Byliśmy, oczywiście, że byliśmy! Nawet dwa razy - na początku, przed wyruszeniem pojazdów na trasę i później, kiedy już wracały.
Było super.
Aspik nawet wziął (z własnej woli!) udział w konkursie. Zadaniem było opisanie znaków drogowych. Nazwanie - żaden problem dla młodego fana motoryzacji. Opisanie już było wyzwaniem. Ale zrobił to sam. Napisał tak, jak robi to zwykle, wielkimi literami, niektóre w lustrzanym odbiciu. W kilku wyrazach litery napisane poprawnie, za to cały wyraz od tyłu.
A że pisał w warunkach nieco polowych, w towarzystwie kusząco pachnących pączków... to jak tu można ładnego pisma wymagać??


Ale nagrodę otrzymał. Wielkie gratulacje dla pań prowadzących, że przeczytały imię napisane już bardzo dowolnie :)

Oczywiście pojazdom trzeba było przyjrzeć się z bliska...




A niektórym z bardzo bliska. Jak myślicie. kto jedzie w koszu tego motoru?


Ależ tak, to Aspik.


Motor sam wybrał, chociaż miał do wyboru wszystko z dowolnego zakresu dat, modeli i głośności silnika :)

Dziecko szczęśliwe, dorośli pooglądali super maszyny i pomarzyli trochę. To był udany dzień.
Dziękujemy organizatorom i już czekamy na XIII rajd BGC w przyszłym roku :)

środa, 16 kwietnia 2014

Akceptacja

"Teraz panuje moda na autyzm. Za dużo jest tego diagnozowane." - powiedziała mi kiedyś lekarka. Pediatra.
Zgadzam się z nią. Za dużo.
Ten wielki wzrost liczby diagnoz wynika według mnie z kilku czynników. Po pierwsze dużo większa świadomość autyzmu. To oznacza więcej dzieci kierowanych na diagnozę już we wczesnym dzieciństwie. To cieszy, bo zaburzenia wcześnie wyłapane to wcześniejsza, skuteczniejsza terapia.
Ale jest i "po drugie".
Diagnozę autyzmu dostają dzieciaki, które mają tylko opóźnioną mowę, bez żadnych problemów społecznych. Albo takie, które są zwyczajnie nieśmiałe, zatem w grupie nieznanych osób się nie odnajdą, ale potrafią prowadzić konwersację, bawić się z dziećmi. Bo jest "moda na autyzm".
Dziecko z pojedynczymi problemami także potrzebuje pomocy. Odpowiedniej pomocy: logopedy, terapii psychologicznej... nie diagnozy autyzmu.

Autyzm to triada zaburzeń. Zaburzenia komunikacji (nie tylko mowy). Problemy społeczne. Zaburzenia aktywności.
Triada. Zespół. Jedna pasująca cecha nie znaczy, że dziecko ma autyzm.

W związku z wyżej wymienionym wzrostem diagnoz każdy zna kogoś z autyzmem. Albo żona kuzyna zna kogoś z autyzmem. Albo brat byłego męża sąsiadki. I każda z tych osób ma coś do powiedzenia.
Bo ktoś widział ten film i tam pomogły konie.
Albo słyszał, że dieta jest jedynym ratunkiem.
Albo widział kiedyś człowieka z autyzmem i on zachowywał się inaczej.
Albo po prostu twierdzi, że taką diagnozę dzieciom wymyślają rodzice.

Ja, matka, proszę: zaakceptuj mojego syna takim, jaki jest. Z problemami, diagnozą, zaraźliwym śmiechem, potykaniem się o własne nogi i jedynym rodzajem zjadanych parówek.
Nie mów, że wyrośnie, bo z tego się nie wyrasta. Nie mów mi, co mam robić, jak go wychowywać. Jego zachowanie (niestety) nie jest wynikiem błędów wychowawczych.
Nie pouczaj w sprawach terapii, naprawdę Aspik ma doskonałych terapeutów. Z nimi ustalam kolejne kroki tak, by było coraz lepiej.
Proszę o przyjaźń i wsparcie. Tylko tyle.




PS. Niestety zdarza się i tak, że dzieci nawet mocno zaburzone nie są diagnozowane.
Bo na zdjęciach wygląda tak ładnie. Bo taka diagnoza to piętno na całe życie. Bo rodzic nie chce mieć debila w domu.
Nie jest łatwo przyjąć do wiadomości, że nasze idealne, śliczne dzieciątko może mieć takie "coś". Wiem coś o tym.
Ale twierdzenie, że wszystko jest w porządku to najgorsze, co można zrobić dziecku.
Wcześnie rozpoczęła terapia daje dobre rezultaty.

sobota, 5 kwietnia 2014

Otwarte

Aspik miał taki czas, kiedy nie lubił ludzi lub też wolał, żeby reszta świata łaskawie dała mu spokój i nie przeszkadzała w ważnych czynnościach. Bo przeszkadzanie w kręceniu się, chodzeniu dookoła dywanu karalne jest. Zwłaszcza, gdy powód przeszkadzania tak mało ważny - jedzenie, spanie, wyjście na spacer...
Teraz jest lepiej, choć nadal w niektórych sytuacjach ludzi nie lubi.
Na przykład w pociągu. Ktoś jest w przedziale - to znaczy, że Aspik tam nie usiądzie. A jeśli w pociągu każdy przedział jest zajęty przez jedną osobę to Aspik jedzie na samym końcu, przy drzwiach ostatniego wagonu i obserwuje tory :)


Co innego, gdy to Aspik jest w przedziale, a dosiada się jakiś ktoś. Taki ktoś jest idealnym kandydatem na aspikową ofiarę. Taki ktoś po jeździe jest mądrzejszy o budowę lokomotywy, silnika typu diesel, silnika w układzie V oraz mnożenie liczb ujemnych :D

Często Aspika nagle trafia jakaś myśl, którą koniecznie musi się z kimś podzielić.
Na przykład "Mamo, jest 5 rano, obudziłem się, pobiłem swój rekord. Idę spać." (Aspik bije rekordy we wczesnym wstawaniu...)
Pani Wychowawczyni również już wie, czym się różni silnik typu V od tego drugiego.
A gdy myśl nachodzi Aspika na ulicy? Wygłasza ją do pierwszego napotkanego człowieka. Później odchodzi zostawiając zdumionego dorosłego na środku ulicy.
Takie otwarte jest dziecko z zaburzeniami ze spektrum autyzmu :)

I chociaż na tę otwartość pracowaliśmy długo, teraz jeszcze musimy nauczyć się (oboje) jak ją nieco ograniczyć.
Tak, żeby zmieścić się w akceptowalnych ramach.
Bo teraz czasami matka ma ochotę powiedzieć "zamknij się (odrobinę w sobie)" ;)

-----------------------------------------
Zdarzyło się kiedyś w przedszkolu, że jeden z kolegów powiedział do Aspika "Zamknij się!"
Zdezorientowany Aspik zapytał, czy ma zamknąć drzwi do łazienki czy przestać mówić, bo nie rozumie. :)

czwartek, 3 kwietnia 2014

"Czy ktoś mnie słucha?"

Mamy nowe aspikowe hasło.

Wczoraj matka była u "kobiecego lekarza". Kolejka była, a jakże, a każda pacjentka musiała jakiś czas w gabinecie spędzić.
Byłam przygotowana się na kolejkę. Aspika ze szkoły odbierał tata szkolnego kolegi i zajął się nim przez jakiś czas (dziękujemy!). Później synek dołączył do matki w poczekalni.
Kolejki dzielą się na dwa rodzaje: taka, w której wszyscy patrzą w bok i udają, że inni czekający nie istnieją i taka, w której wszyscy gadają na dowolny temat i jest sympatycznie. Wczorajsza kolejka zaliczała się do tego drugiego typu :)
Ja wychodząc po Aspika powiedziałam innym paniom, że przyprowadzę rozrywkę.
I przyszłam. Z siedmiolatkiem, który momentalnie, zaraz po przejściu przez drzwi wybuchnął płaczem. Uspokoił się kiedy mu zaproponowałam, żeby porysował.
Narysował piękną Helenę - lokomotywę PM-36.




To, co działo się później, było niesamowite.
Często zdarza się, że Aspik z grupy osób wybiera jedną i rozmawia tylko z nią ignorując wszystkie pozostałe. Tym razem także tak się stało. Wziął swoje dzieło, podszedł do swojej "ofiary" i zrobił jej wykład na temat budowy lokomotywy i infrastruktury kolejowej.
Gdy skończył - podszedł do następnej osoby i zaczął od początku.
W tym czasie pani siedząca obok widząc, że będzie następna powiedziała, że też słucha.
A Aspik... wysunął na środek poczekalni krzesełko, usiadł na nim i zaczął głośno prowadzić swój wykład. A gdy audytorium robiło się za głośne, uciszał je słowami: "Czy ktoś mnie słucha?" wywołującymi nieodmiennie wybuch śmiechu.
Później radośnie policzył wszystkie panie, rozdał im ulotki 1% i stwierdził, że będziemy mieć już 10% podatku ;)
W ten oto sposób młody człowiek zyskał gromadkę przyjaciół w miejscu, w którym wcale nie powinno go być.
A matka czuje się matką spełnioną, gdyż spełniła swój obowiązek w Światowym Dniu Świadomości Autyzmu - uświadomiła kilka osób, że Autyzm to nie koniec świata :)

środa, 2 kwietnia 2014

I stała się niebieskość ;)

2 kwietnia.



Bo diagnoza autyzmu to nie koniec świata.
To początek drogi. Wcale nie łatwej, o nie. Drogi zwyczajnej, polskiej. Pełnej dziur, na których można stracić koło. Ale drogi, którą trzeba przejechać.
Innej nie ma.

A na tej drodze jest on:



Dla niego i jemu podobnych ta niebieskość.
Autyzm to nie choroba, to inny sposób myślenia, postrzegania świata. To inne oprogramowanie mózgu. Zaburzenie, które nie dyskryminuje ich jako pełnowartościowych członków społeczeństwa.

Tak ja widzę Światowy dzień Świadomości Autyzmu.
Polska na niebiesko.
I jeszcze raz.


Ja jestem.