Matka Cierpiętnica od Dziecka N. sama jest swoim patronem, najważniejsza i jedyna w swoim cierpieniu. Jej dziecko jest najbardziej upośledzone, nigdy nie będzie robiło tego lub tamtego i zawsze będzie źle lub gorzej.
Matka Cierpiętnica od Dziecka N. nie cieszy się z małych sukcesów. Chce wszystkiego od razu. Ale jak już dostanie - to nadal będzie za mało.
W Internecie od lat krąży taki tekst:
Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki niepełnosprawnych dzieci?
-Tej dajmy niepełnosprawne dziecko.
Anioł:
-Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
-Właśnie tylko dlatego, mówi uśmiechnięty Bóg. Czy mógłbym powierzyć niepełnosprawne dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne.
-Ale czy będzie miała cierpliwość?-pyta anioł.
-Nie chcę aby miała dużo cierpliwości, bo utonęła by w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim świetnie poradzić.
-Panie wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie.
Bóg uśmiechnął się:
-To nie ważne...mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała, posiada w sobie właściwą ilość egoizmu.
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.
-Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?
Bóg przytaknął.
Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim dzieckiem, nie da sobie nigdy rady.
Tak, taka ma być właśnie kobieta, którą obdarzyłem dzieckiem dalekim od doskonałości.
Kobieta, która sobie teraz nie zdaje sprawy, że kiedyś będę jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa.
Nigdy nie będzie ufała żadnemu swojemu krokowi.
Ale kiedy jej dziecko po raz pierwszy powie: "mamo" uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo lub zachód słońca lub niewidome dziecko będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia) i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie.
Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż obok mnie.
-A święty patron? - zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do napisania pióro.
Bóg uśmiechnął się...
-Wystarczy jej lustro...
I co Wy na to?
Ja nie lubię tego tekstu.
Dlaczego jakakolwiek matka miałaby "dostać" chore, upośledzone, czy w jakiś inny sposób "uszkodzone" dziecko? Albo inaczej: dlaczego to dziecko nie może być "normalne", z powodu zalet matki? Bo tak wynika z tekstu.
O nie, ja dziękuję.
Jestem zbyt małej wiary.
Chcę małych sukcesów. Dużo śmiechu. Robienia tego, co ważne, ale też tego, co przyjemne.
Takiego Aspika chcę.
Lustro mi już nie potrzebne.