czwartek, 28 listopada 2013

Teatr i dzióbek

Byliśmy na pierwszej szkolnej autokarowej wycieczce do stolicy.
46 dzieci, nauczycielki i ja. Pojechaliśmy obejrzeć przedstawienie w teatrze. Udało się ;)
Wycieczka oczywiście nie mogła odbyć się bez problemów. Autokar w drodze na miejsce zbiórki się zepsuł. Czekaliśmy, aż firma przewozowa przyśle kolejny, dzieciaki marzły przed szkołą, a rodzice ciągle pytali i popędzali.
W końcu zastępczy autobus przyjechał, wyruszyliśmy. Zaraz po wyjeździe z miasta dzieciaki zaczęły sprawdzać zawartość plecaczków i wyjmować z nich wszystko, co się nadawało do jedzenia. Akcję rozpoczął Aspik, zjadł kanapkę jeszcze zanim się rozebrał. Wszystko dlatego, że powiedziałam, że jak zje kanapkę, będzie mógł zjeść rogalik.
W drodze "tam" wymiotowały tylko dwie osoby, co uważam za niezły wynik, biorąc pod uwagę ilość słodyczy pochłoniętych w krótkim czasie przez dzieci.
Dla mojego syna tramwaje i autobusy o trzycyfrowych numerach nie są nowością, ale dla niektórych było to zaskoczenie. Aspik wygłosił więc wykład o typach tramwajów i opisał swoje ulubione. Jaka szkoda, że słuchał go tylko najbliżej siedzący chłopiec...
Żeby nie było wątpliwości, Aspik nie siedział z matką. Ja siedziałam kilka rzędów dalej. W końcu sześciolatek powinien sobie dawać radę, prawda? Niech ćwiczy umiejętności społeczne.
Spektakl w teatrze Guliwer był świetny. "Pchła Szachrajka" przedstawiona śpiewająco i tanecznie przez grupę sześciorga aktorów. Teksty wierne, wierszowane, dobrze zaaranżowane i dobrze dobrana muzyka. Dzieciaki podskakiwały na krzesełkach przy żywszych kawałkach. Nadal nucę temat przewodni ;)
Aktorzy grali z minimalną liczbą rekwizytów. Polecam spektakl i teatr (wygodne krzesła i toalety dostosowane do mniejszych dzieci, przedstawienia dla różnych grup wiekowych).
Aspik jeszcze wrażeniami się nie podzielił, chyba że weźmiemy pod uwagę zdawkowe "fajne było" rzucone w przestrzeń w drodze do domu. Najważniejsze, że nie uciekł ze strachu, jak to już się kiedyś zdarzyło.
Powrót autokarem już był spokojniejszy, dzieciaki wcześniej zjadły wszystkie słodkości ;)
Niestety prawdopodobnie nieszczęsny rogalik spowodował u Aspika reakcję uczuleniową. Mamy kolejny produkt na liście potraw zakazanych.
Młody człowiek ma teraz usta jak silikonowa modelka. Zrobił dzióbek. Sweet fotki nie będzie.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Staś Pytalski

Aspik zadaje mnóstwo pytań.
Na niektóre łatwo odpowiedzieć:
Czy mogę żelkę?
Co to jest "taboret"?
Dotknąłem palcem otwarte oko. Co mam zrobić?
Czy koty preferują cebulę?

Zdarzają się pytania trudne:
Co to jest "obowiązek patriotyczny"? 
Kiedy kupisz mi słodką bułkę morelową?
Czy klocki dostanę od ciebie czy od Mikołaja?


Odpowiedź na inne jest niemożliwa:
Z obowiązku czy z przyjemności?
Czy przyjedzie mój ulubiony autobus?
Długo jeszcze?

To tylko niektóre pytania Aspika. Kiedyś zapytałam go, kiedy przestanie gadać. Młody człowiek odpowiedział:
- Jak mi się pytania skończą.

-----------------------------------------------------------------
Aspik ma na imię Staś, co powoduje, że wiersz Brzechwy pasuje do niego (i naszej rodziny) niemal idealnie.
Staś Pytalski
Na ulicy Trybunalskiej
Mieszka sobie Staś Pytalski,
Co gdy tylko się obudzi,
Pytaniami dręczy ludzi.

W którym miejscu zaczyna się kula?
Co na deser gotują dla króla?
Ile kroków jest stąd do Powiśla?
O czym myślałby stół, gdyby myślał?
Czy lenistwo na łokcie się mierzy?
Skąd wiadomo, że Jurek to Jerzy?
Kto powiedział, że kury są głupie?
Ile much może zmieścić się w zupie?
Na co łysym potrzebna łysina?
Kto indykom guziki zapina?
Skąd się biorą bruneci na świecie?
Ile ważą dwa kleksy w kajecie?
Czy się wierzy niemowie na słowo?
Czy jaskółka potrafi być krową?

Dziadek już od roku siedzi
I obmyśla odpowiedzi,
Babcia jakiś czas myślała,
Ale wkrótce osiwiała.
Matka wpadła w stan nerwowy
I musiała zażyć bromu,
Ojciec zaś poszedł po rozum do głowy
I kiedy powróci nie wiadomo.

piątek, 22 listopada 2013

Choinkowy szał

Do pierwszej gwiazdki jeszcze ponad miesiąc.
Aspik, jak chyba każde dziecko obchodzące Boże Narodzenie, nie może doczekać się prezentów. Wszystkie inne aspekty świąt są nieważne :)
Rodzice trochę mniej się cieszą. Przygotowana, gotowanie, zakupy, w tym zakup prezentów już teraz spędzają niektórym sen z oczu. Mamo Franka, pozdrawiamy :)
Aspik listu do św. Mikołaja jeszcze nie napisał.
Wykonał za to inną pracę plastyczną. Pracę na konkurs "Choinki Jedynki". Dzisiaj dzieło zostało wysłane. Później wysoka komisja będzie oceniała wszystkie nadesłane prace. Te wybrane, najpiękniejsze rysunki trafią na licytację, z której dochód zostanie przekazany Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko" i Stowarzyszeniu Debra Polska "Kruchy Dotyk".
Aspik o akcji usłyszał w radiu i sam chciał się do niej przyłączyć. A ja jestem z niego bardzo dumna. Nawet, jeśli jego praca nie zostanie wybrana do licytacji, dla mnie jest zwycięska.


Projekt i wykonanie: 100% Aspik.

Inspiracją do tej pracy był obejrzany kilkanaście razy film „Ekspres Polarny”, nazywany przez Aspika „Pociąg wigilijny”. Dlatego na rysunku znalazła się jego ulubiona lokomotywa – Piękna Helena (Pm36). Bohaterowie filmu przyjechali nią na biegun północny, do św. Mikołaja.
Jest tu wielka, piękna choinka, do której idzie rząd elfów trzymających się za ręce. Ponad wszystkim leci Mikołaj na saniach ciągniętych przez renifery.
Jeśli ktoś chce zabawić się w młodego artystę, ma jeszcze czas. Prace można wysyłać do 25 listopada :)
Szczegóły TUTAJ.

czwartek, 21 listopada 2013

Jak o tym mówić?

Matka ma dylemat.
Pojawił się dzisiaj i nie chce sobie pójść, kołacze się po głowie i przeszkadza. I matka musi zapytać swoich czytaczy, co o tym myślą.
Domyślam się, że większość z moich czytaczy sama ma dziecko z problemami. Bo tak to jest w tym środowisku, że interesujemy się sobą na wzajem, śledzimy swoje losy.
Czasem wpadnie na chwilę ktoś "normalny", to znaczy niedzieciaty problemowo, poczyta i zniknie. Mam nadzieję, że ostatnie zdanie nie jest prawdziwe :)

Pytanie raczej do dzieciatych blogowych przyjaciół.
Jak mówić/pisać o naszych dzieciakach?
Stereotypowy obraz dziecka z autyzmem to maluch siedzący w kącie i bujający się miarowo, ustawiający w rządku klocki w przerwie między bujnięciami. Dziecko nieznoszące dotyku, niemówiące, uderzające główką o ścianę o kręcące czym się da. Dziecko bez kontaktu.
Aż chciałoby się zburzyć ten stereotyp. Pokazać śmiejącego się dzieciaka spełniającego swoje pasje, chodzącego na festyny i imprezy kolejowe, gadającego (czasem nawet zbyt wiele). Ale czy to na pewno dobry pomysł?
Człowiek nie wiedzący nic o zaburzeniach ze spektrum autyzmu stwierdzi, że dziecko wygląda normalnie, zachowuje się normalnie. Idź, kobieto, do pracy, nie czepiaj się zdrowego dziecka.
Wciąż trwająca nieciekawa afera z autyzmem w tle dołożyła swoją cegiełkę.
Może lepiej zaprezentować dziecko problematyczne, żeby inni zrozumieli, ile pracy jest potrzebne? Że autyzm to nie jest "nic takiego".

Proszę, napiszcie, co o tym myślicie.


-------------------------- EDIT.
Dziękuję Wam za komentarze. Oczywiście nowe dopisywać można :)

Wyjaśnienie przyczyny dylematu.
Zaproponowałam rodzicom nagranie zabawy naszych dzieci i zrobienie z tego optymistycznego filmiku do pokazania innym albo nawet do wstawienia na jutuba. Oczywiście z informacją, że wszystkie te szczęśliwe dzieciaki mają zaburzenia autystyczne. Celem miało być oswojenie autyzmu i zmiana stereotypowego wizerunku.
Pomysł upadł po proteście mam, które twierdziły, że trzeba pokazać, jak trudno jest wychowywać takie dziecko. Nie krytykuję ich podejścia, rozumiem, bo również kilka razy usłyszałam, że daję się dziecku terroryzować, że wymyślam problemy.
Mimo to - wolę optymistyczny obraz! :)

wtorek, 19 listopada 2013

O choroba...

Aspik znów choruje.
Nie, nie na jelita, ma tylko kaszel i zespół Aspergera.
To pierwsze jest chwilowe, da się ogarnąć inhalacjami.
To drugie to nie choroba, tylko zaburzenie, z którym młody człowiek będzie żył do końca życia. Mam nadzieję, że to życie będzie miał jak najdłuższe i jak najbardziej satysfakcjonujące, samodzielne i pełne śmiechu. Jak dotąd radości mu nie brakuje ;)



Tak się składa, że każdy rodzic walczy o dziecko, jego samodzielność i dobre życie. No, może z wyjątkiem skrajnych patologii.
Ja się za skrajną patologię nie uważam, chociaż nie stosuję żadnych cudownych diet "leczących autyzm", chelatacji, suplementów... Nie wierzę w dziurawe jelita i badanie włosa, żeby dowiedzieć się, jakimi metalami ciężkimi zatruło się dziecko. Nie wierzę w moc wybielacza ani leczniczą czterdziestostopniową gorączkę. Ani w suplementy za kilka tysięcy miesięcznie sprowadzane skądś, zapisywane przez "lekarzy DAN".
Wierzę i widzę efekty terapii, wielu godzin terapii i codziennej pracy z dzieckiem. Obecnie z Aspikiem pracuje 5 specjalistów. Zajęcia ma w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Żyrardowie (terapia grupowa metodą Weroniki Sherbourne), w Poradni dla Osób z Autyzmem Dziecięcym na Koszykowej w Warszawie (zajęcia grupowe i indywidualne z pedagogiem) i w Pracowni Terapeutyczno-Artystycznej MAMAMI (terapia SI i grupowa). Ponadto Aspik chodzi do szkolnej zerówki. Dostaje to, czego potrzebuje najbardziej - kontakt z rówieśnikami, nauka współdziałania i zabawy.
Tak, tak, Aspik musi nauczyć się bawić i pracować w grupie. To jest bardzo trudne, ale niezbędne w przyszłym, samodzielnym życiu Aspika. Tego nie załatwi żadna dieta.

Jeszcze słówko o dietach jako takich i funkcjonowaniu. Często pojawiają się informacje, że ktoś tam miał autyzm, zaczął stosować dietę i mu się poprawiło. Informacja taka sobie, nic nowego nie wnosi.
Każdy człowiek, który zacznie się zdrowo odżywiać, będzie czuł się lepiej, to oczywiste. A jeśli zdarzy się, że dana osoba ma jeszcze jakiś problem, np. celiakię albo cukrzycę, o, wtedy dieta jest niezbędna. Albo jak ktoś ma alergię pokarmową. Trzeba tylko pamiętać, że inną dietę będzie miał zdrowy człowiek, inną chory na celiakię, a inną alergik. Nie ma diet uniwersalnych, a właściwą powinien zalecić lekarz.
Jak kogoś coś boli to zachowuje się nieznośnie, prawda? Czasem krzyczy, jest nieprzyjemny albo wcale się nie odzywa. A jeśli taki człowiek, którego coś boli, ma autyzm, a w związku z tym mniejsze umiejętności pokazania, co mu jest?
Autystę może boleć brzuch, może mieć alergię albo inne problemy ze strony układu pokarmowego. Wtedy wizyta u właściwego lekarza (alergologa lub dietetyka) i stosowanie się do zaleceń.
Mogą też boleć dźwięki, kolory, faktury, nowa droga, paproch na stole... Wtedy próba zrozumienia, integracja sensoryczna i ciężka praca. Nie dieta jako jedyny sposób załatwienia wszystkich problemów.
I jednocześnie nauka tego, co najważniejsze - samodzielności, współdziałania, odczytywania emocji własnych i innych ludzi. Bez tego dziecko z autyzmem wyrośnie na zupełnie niesamodzielnego dorosłego z autyzmem.

PS. Warto zajrzeć na stronę http://autyzmbezbzdur.wordpress.com/. Inni rodzice maja poglądy podobne do moich.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Inspira

- Jestem szczęśliwy, jestem bardzo szczęśliwy! - taką piosenkę śpiewał Aspik kilka tygodni temu na przystanku autobusowym.
Sprowokował swym śpiewem pytania pewnej pani, co takiego wprawiło go w ten stan szczęścia. Niestety młodzieniec był zbyt zajęty, żeby odpowiedzieć.
W stan euforii wprawił go przejazd nowym pociągiem metra, tym słynnym Inspiro.


Przejechał cały jeden odcinek pomiędzy sąsiednimi stacjami :)

Jeszcze jeden raz załapaliśmy się na przejazd nowym pociągiem metra.
W ostatnią środę mieliśmy trochę czasu, który musieliśmy jakoś spędzić. Poszliśmy pojeździć metrem, a Aspik koniecznie chciał pojechać tym nowym. I pojechaliśmy, przepuszczając wcześniej 5 innych składów, spędzając na peronie 20 minut i zwracając uwagę ochrony. Bo co może robić matka z dzieckiem i wielką, wypchaną torbą na stacji metra nie wsiadając do żadnego pociągu? ;D
W końcu przyjechał nasz wymarzony skład, przejechaliśmy nim całe 9 minut. Podniecenia Aspika po tej podróży nie da się opisać :)

12 stycznia br. odbyła się uroczysta prezentacja tego cudu techniki.
6 października tego roku wyjechały na tory warszawskiej linii metra.
Wczoraj, to jest 17 listopada wycofano wszystkie 6 pociągów Inspiro po pożarze.

Pech chciał, że włączyłam właśnie wczoraj wiadomości i trafiłam oczywiście na informacje o zamkniętej stacji metra z powodu awarii Inspiro. W pierwszej chwili Aspik na szczęście nie skojarzył nazwy. Później, po informacji o wycofaniu pociągów (tym razem usłyszanej w radiu - nie miałam odwagi włączyć telewizji) młody fan metra wpadł w panikę.
Dał się uspokoić porównaniem Inspiro do Dreamlinera, który jednak lata po naprawach.

Ze względu na Aspika mam nadzieję, że nowe pociągi metra jak najszybciej wrócą na tory...

sobota, 16 listopada 2013

Studium przypadku

Aspik urodził się o czasie i żył spokojnie osiągając kamienie milowe w rozwoju mniej więcej zgodnie z planem. Aż do 4 roku życia, kiedy to pewne problemy zaczęły niepokoić. Wcześniej niedoświadczona matka jedynego dziecka uważała, że dziecię rozwija się aż za dobrze, inteligentny, genialny wręcz, znał liczby ujemne i liczby "równe" (parzyste). Problemy nie były tak widoczne.
To nie stało się z dnia na dzień. Nadchodziło powoli i trwało wiele miesięcy. Diagnozowanie, bo o nim mowa, doprowadziło nareszcie do diagnozy: zespół Aspergera.Aspik rozpoczął terapie.
Zaczął się drugi rok aspikowego chodzenia do przedszkola. Dziecię wówczas całe dnie spędzało na chodzeniu po krawędzi dywanu lub siedząc tyłem do dzieci i zasłaniając sobie uszy.
Przez chwilę matce przyszło do głowy, że może należałoby Defetnąć Autyzm Now!, ale ograniczone fundusze oraz interesujące porady na forach skutecznie matkę od pomysłu odwiodły.
Przejście na dietę bezglutenową, bezcukrową i bezczegośtam również przeszło matce przez myśl. Ale jak wprowadzić taką dietę dziecku, które żywiło się głównie bułkami kajzerkami i tym, co gęste w krupniku?
A może dziecko samo sobie wprowadziło taką dietę i ta wybiórczość jest właśnie próbą samolecznia, jak twierdzą inni autorzy publikujący na temat autyzmu?
Tak więc zostaliśmy przy terapiach prowadzonych przez psychologów, pedagogów i terapeutów integracji sensorycznej. I stała się rzecz niezwykła: Aspik zaczął wracać do ludzi. Coraz mniej kręcił się w kółko, zaczął rysować, nie gryzł już swoich rąk do krwi.
Teraz Aspik zaczepia ludzi w pociągu, z kilkoma stałymi towarzyszami podróży nawet się zaprzyjaźnił. Wkręci się wszędzie, gdzie można i gdzie nie można. Rzuconą w przestrzeń uwagą sprawia, że ludzie ustępują mu miejsca w autobusie i częstują cukierkami. Jest małym, szczęśliwym dzieciakiem, który wciąż MA zespół Aspergera.
Wciąż ma problemy ruchowe, nie umie jeździć na rowerze, pisanie idzie mu gorzej niż pięciolatkom z jego klasy. Czasami nie rozumie bardzo prostych informacji nie mówiąc już o metaforach i ironii. Dziwi się, jeśli ktoś mu nie odpowiada na zaczepkę w stylu: "a widziałeś EN57?". Wyje, jeśli w sklepie nie ma "jego" pączków albo ktoś inny naciśnie przycisk otwierania drzwi w tramwaju.
Nie jest chory i nie "wyzdrowieje" z tego, bo zaburzenia autystyczne to nie choroba.

Oto, co Aspik myśli o tym całym autyzmie :)

Terapie nadal są i będą potrzebne, żeby było mu łatwiej żyć w "naszym" świecie. Aspik musi się rozumowo nauczyć się tego, co zwykłe dzieciaki wiedzą intuicyjnie. Tego nie załatwi żadna dieta.

PS. Pani R. jest obecnie najlepiej znaną finalistką wiadomego konkursu. Przy tylu wpisach na jej temat na różnych forach, FB i blogach naprawdę zdziwię się, jeśli ona nie wygra. W końcu nieważne, jak się mówi, byle mówili. A im więcej ludzi zna, tym dla pani R. i jej fundacji lepiej...

środa, 13 listopada 2013

Oczy

Aspik pechowiec ma matke okularnicę. To znaczy, że wzrok małego człowieka również może wymagać korekcji. Na szczęście na razie wymaga tylko regularnych kontroli.
Dziś odbyła się kolejna wizyta u okulisty. Ta była trudniejsza, bo z zakraplaniem atropiny, czyli leku rozszerzającego źrenice. Wiecie, jakie to nieprzyjemne? I jak później słońce razi, a litery się rozmazują?
Aspik bardzo grzecznie usiadł sam na fotelu, podniósł głowę do zakroplenia, poczekał, wykonywał wszystkie polecenia. Żadnego krzyku, krzywienia się, prób ucieczki. Najlepszy pacjent :)
Później na korytarzu skakał po wybranych kolorach wykładziny na podłodze, dzięki czemu przeczekał spokojnie czas potrzebny na rozszerzenie źrenic. Po 15 minutach wszedł znów do gabinetu.
Wyniki: piękne dno oczu,  +0,75 na obojgu oczach.
Okularów nie zakładamy, bo wada jest na tyle mała, że nie powinna przeszkadzać w funkcjonowaniu. Następna kontrola za rok :)

piątek, 8 listopada 2013

Do hymnu!

Wielokrotnie słyszałam bardzo miłe uwagi, że mój syn pięknie śpiewa, że ma super słuch i koniecznie powinien chodzić na jakieś zajęcia muzyczne.
Owszem, Aspik świetnie zapamiętuje i potrafi powtórzyć wiele melodii. Potrafi też zapamiętać czyjąś wypowiedź i powtórzyć ją z idealną intonacją. Ale to zapamiętuje mimowolnie, nie uczy się najpierw tekstu, później intonacji.

-----------------------------------------
Aspik chodził do przedszkola przez trzy lata, co oznacza, że trzy razy uczył się kolęd. Dzieciaki z zaburzeniami autystycznymi często mają dobrą pamięć i słuch muzyczny, więc nauka nie powinna sprawiać problemów.
A jednak problem był.
Nauczycielka uczyła dzieciaki najpierw tekstu, a później śpiewania. Standardowa, wypróbowana na wielu pokoleniach metoda nauki tym razem nie podziałała, czy może podziałała zbyt dobrze.
Aspik nauczył się tekstu razem z melodyką i rytmem języka mówionego i za nic nie mógł dopasować tej wiedzy do melodii kolędy. Musiał nauczyć się jej po raz drugi, tym razem z melodią śpiewaną. Było to trudne, bo wcześniej zapamiętany tekst musiał wyrzucić z pamięci.

-----------------------------------------
Rozpoczęcie roku szkolnego odbywało się na boisku szkolnym. Dzieciaki z zerówek stały na trawniku, na szczęście, bo Aspik przez niemal cała uroczystość obserwował mrówki.
Poderwał się i stanął na baczność dopiero przy haśle "Do hymnu". Powrócił do przerwanej czynności na hasło "Spocznij".

-----------------------------------------
11 listopada niedługo, dziecko przez cały rok nic na ten temat nie mówiło. Dzisiaj zapytało, czy w poniedziałek w południe będzie w telewizji "transmisja obchodów".
Dlaczego? Bo on chce posłuchać tych rozkazów i śpiewów :)

-----------------------------------------
Matka nie pomyślała, że przed 11 listopada nauczycielka będzie uczyła dzieci hymnu państwowego. Nie uprzedziłam nauczycielki, że Aspika nie można uczyć tekstu jakiejkolwiek piosenki, bo to niewykonalne.
Dziś odebrałam syna szczęśliwego, bo zrobił czerwono-biały kotylion (sam!) i nauczył się nowej piosenki. I zaczął śpiewać. Oj... to nie brzmiało jak Mazurek Dąbrowskiego, chociaż słowa prawie się zgadzały...
Do wieczora słychać było u nas tylko "Marsz, marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski...", czasem nawet w rytmie i z właściwą melodią.
Do Święta Niepodległości mamy jeszcze dwa dni, może uda nam się naprawić to aspikowe śpiewanie ;)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Stasiek Błyskawica

Aspik ma "normalne" imię: Stanisław :)
Jak moglibyśmy nie skorzystać z tego zaproszenia? Toż to imiennik Aspika.



Byliśmy.
Miałam nadzieję, że Aspika zainteresuje coś nowego. Samoloty, jako maszyny silnikowe, miały szansę. Tym większą, że wcześniej byliśmy na filmie "Samoloty", tej kreskówce twórców "Aut" i slynnego Zygzaka McQueena.

Aspik zachwycił się samolotami stojącymi na terenie. Podchodził do każdego i sprawdzał, co można poruszyć.


Kolejny zachwyt wzbudziły tunele aerodynamiczne. Młody człowiek koniecznie chciał do któregoś wejść. Niestety się nie dało, mogliśmy tylko podziwiać je z zewnątrz.
Nie zobaczyliśmy także tuneli w akcji, bo podobno hałas jest potworny.

Mały tunel do badania modeli.
Tunel olbrzymi :)



Widzieliśmy śmigłowce, całe mnóstwo śmigłowców, byliśmy nawet na jednym wykładzie na ich temat. Aspik siedział w helikopterze ratunkowym na miejscu pilota.
Wszedł także do szybowca i dał się zamknąć w kabinie. Przez chwilę był prawdziwym pilotem, wypróbował wszystkie dźwignie i guziczki, mam nadzieję, że niczego nie zepsuł ;)
Obejrzeliśmy jeszcze mnóstwo innych rzeczy, a po tym wszystkim zmęczony Aspik zasiadł na tronie z balonowym berłem w ręku :D


piątek, 1 listopada 2013

Karta w grze

W tym roku po raz pierwszy prosiliśmy o pomoc w wysokości 1% podatku.
Nasza karta, chociaż mocna, potrzebuje wsparcia innych, sama nic nie osiągnie.


"Gra w piki daje wyniki" - przysłowie grających w brydża - nieźle pasuje do naszej jednoprocentowej sytuacji. Naszym wynikiem nie będzie niestety wyjazd na turnus rehabilitacyjny, do tego duuużo brakuje. Co się uda sfinansować z wpłat - zobaczymy. Może to będą nawet 2 miesiące terapii Integracji Sensorycznej.

Nie wiem, ile osób podarowało swój 1% Aspikowi. Kilkoro znam, o innych nie wiem nic. Ani kto to był, ani dlaczego przekazał tę kwotę właśnie na aspikowe konto.
Wszystkim, którzy pomogli nam grać o samodzielność Aspika

DZIĘKUJEMY.

I już zapowiadamy - w przyszłym roku zagramy ostro ;)