Matka ma dylemat.
Pojawił się dzisiaj i nie chce sobie pójść, kołacze się po głowie i przeszkadza. I matka musi zapytać swoich czytaczy, co o tym myślą.
Domyślam się, że większość z moich czytaczy sama ma dziecko z problemami. Bo tak to jest w tym środowisku, że interesujemy się sobą na wzajem, śledzimy swoje losy.
Czasem wpadnie na chwilę ktoś "normalny", to znaczy niedzieciaty problemowo, poczyta i zniknie. Mam nadzieję, że ostatnie zdanie nie jest prawdziwe :)
Pytanie raczej do dzieciatych blogowych przyjaciół.
Jak mówić/pisać o naszych dzieciakach?
Stereotypowy obraz dziecka z autyzmem to maluch siedzący w kącie i bujający się miarowo, ustawiający w rządku klocki w przerwie między bujnięciami. Dziecko nieznoszące dotyku, niemówiące, uderzające główką o ścianę o kręcące czym się da. Dziecko bez kontaktu.
Aż chciałoby się zburzyć ten stereotyp. Pokazać śmiejącego się dzieciaka spełniającego swoje pasje, chodzącego na festyny i imprezy kolejowe, gadającego (czasem nawet zbyt wiele). Ale czy to na pewno dobry pomysł?
Człowiek nie wiedzący nic o zaburzeniach ze spektrum autyzmu stwierdzi, że dziecko wygląda normalnie, zachowuje się normalnie. Idź, kobieto, do pracy, nie czepiaj się zdrowego dziecka.
Wciąż trwająca nieciekawa afera z autyzmem w tle dołożyła swoją cegiełkę.
Może lepiej zaprezentować dziecko problematyczne, żeby inni zrozumieli, ile pracy jest potrzebne? Że autyzm to nie jest "nic takiego".
Proszę, napiszcie, co o tym myślicie.
-------------------------- EDIT.
Dziękuję Wam za komentarze. Oczywiście nowe dopisywać można :)
Wyjaśnienie przyczyny dylematu.
Zaproponowałam rodzicom nagranie zabawy naszych dzieci i zrobienie z tego optymistycznego filmiku do pokazania innym albo nawet do wstawienia na jutuba. Oczywiście z informacją, że wszystkie te szczęśliwe dzieciaki mają zaburzenia autystyczne. Celem miało być oswojenie autyzmu i zmiana stereotypowego wizerunku.
Pomysł upadł po proteście mam, które twierdziły, że trzeba pokazać, jak trudno jest wychowywać takie dziecko. Nie krytykuję ich podejścia, rozumiem, bo również kilka razy usłyszałam, że daję się dziecku terroryzować, że wymyślam problemy.
Mimo to - wolę optymistyczny obraz! :)
Myślę, że trzeba pokazywać po trochu każdej ze stron, bo są sukcesy i regresy. Pamiętam jak kiedyś wychwalałam jak to Oli mówi kilka słów, później szpital regres i znów głucha cisza, przyszła znajoma ze zdziwieniem się przygląda i mówi "gdzie ta mowa". Wyszło, że mijam się z rzeczywistością. Musiałam tłumaczyć co i jak się stało była ogromnie zdziwiona i wtedy zorientowałam się, że muszę pisać / mówić i o tym dobrym i o tym złym, bo pisanie tylko o postępach burzy prawdziwy pogląd.
OdpowiedzUsuńja ostatnio odkryłam coś dla siebie- lubię pisać bloga! i nie mam wpływu na to, jaki obraz autysty czytelnik sobie stworzy na podstawie tego, co piszę. Jeśli ktoś coś fajnego dla siebie przy okazji mojego pisania wyciągnie- to znaczy, że mądry człek.
OdpowiedzUsuńPopieram obie moje koleżanki w postach wyżej. Trzeba pokazywać te dobre strony, ale o złych nie możemy zapominać.
OdpowiedzUsuńpokazuj, życie jakim jest- bo przecież są dobre i słabsze chwile jak u każdego z nas :-) dobrego dnia i więcej słońca :-)
OdpowiedzUsuńKurczę, ja nie wiem jak powinnam pisać. Piszę , jak czuję.
OdpowiedzUsuńUściski:*
Ps. Chyba też musze kupić kolejną zmianę TAKIEJ SAMEJ pościeli;-)