czwartek, 31 maja 2012

Paranoja

Dzieją się rzeczy straszne, o których, choć mnie nie dotyczą, muszę napisać.

Rodzice dzieci z autyzmem, nie wiem, czy inni też, są oskarżani o nielegalne zbiórki publiczne. Zobaczcie tutaj: http://www.pomagamyzosi.pl/?p=8277, http://pokochajciekubusia.pl/?p=5232. Paranoja.
A teraz Babcia Gosia chce zamknąć bloga (http://pokochajciekubusia.pl/?p=5591).

To wszystko na dziś. Brak mi słów.

środa, 30 maja 2012

Koko Euro spoko

Aspik przed chwilą zaśpiewał:
Koko koko Euro spoko
Piłka leci za wysoko
My tej piłki nie złapiemy
Szybko z Euro odpadniemy.
:)

10 przykazań dla dziadków

Poniższy tekst pochodzi ze strony http://www.synapsis.waw.pl/index.php/rodzina-i-otoczenie/dla-dziadkow.
Dziadku i Babciu!
Po pierwsze. Mówcie do mnie prostym, niedziecinnym językiem. Mam problemy z  rozumieniem mowy, dlatego mówcie do mnie używając prostych i krótkich zdań. Najlepiej  mówcie używając  tych  samych słów i zwrotów „Daj rękę”. „Idziemy na spacer”.
Po drugie. Przytulanie i buziaki. To nie jest moja mocna strona. Sami mnie tego  nauczcie, ja pierwszy nie przyjdę Was pocałować. Może nie lubię słodkich buziaków, a wolę mocne dociskanie i podrzucanie do góry? Sprawdźcie! Ze mną trzeba ciągle próbować i dać mi czas żebym się oswoił z nowymi rzeczami i się ich nauczył. Bądźcie cierpliwi.
Po trzecie. Lubię rutynę. W niej czuję się bezpieczny. Kiedy w kółko robię te same rzeczy, nie martwcie się. Lubię chodzić stałymi trasami, bo je znam Lubię powtarzać pewne czynności w ten sam sposób, bo wtedy wiem o co chodzi i umiem sobie z nimi poradzić. Uczę się krok po kroku. Kiedy lepiej zrozumiem ten świat, to będę gotowy na nowe zwyczaje.
Po czwarte. Zabawki! To jest problem, bo trudno mi coś kupić, czy umiałbym się bawić, z czego bym był zadowolony. Czasem sam nie wiem co lubię: reklamy w telewizji, literki w komputerze, koła w samochodach,  ale czy to się nadaje na prezenty? Zwykle cieszą mnie proste rzeczy: bańki mydlane, skaczące żabki, migające światła latarki. Trudno zgadnąć co mi się teraz  spodoba. Ale obserwujcie mnie, pytajcie rodziców i próbujecie. Proszę!
Po piąte. Dziwne  zachowania. Krzyki. Czasem zachowuję się dziwnie,  ale to dlatego, że rzeczy miłe dla innych mogą mnie drażnić. Np. bolą mnie  dźwięki, drażnią zapachy. Źle się czuję, gdy wokół jest dużo ludzi i zamieszanie. Wtedy krzyczę, bo jak pokazać innym, że coś mi przeszkadza? Nie umiem tego powiedzieć. Muszę się uczyć jak zmienić to zachowanie, to nie jest łatwe, dlatego proszę Was o cierpliwość!
Po szóste. Zasady. Pamiętajcie, że jestem sprytny. Na pewno będę próbował, czy u Was wolno rozrzucać zabawki, wyjadać cukier z cukiernicy i robić inne rzeczy, których w domu mi nie wolno. Bądźcie twardzi i nie dajcie się nabrać że nic nie rozumiem. Ja tylko próbuję na co mi pozwolicie. Podobno tak robią wszyscy wnuczkowie?
po siódme. Dieta jest bardzo ważna. Dieta nie leczy autyzmu, ale powoduje że będę spokojniejszy i łatwiej mi będzie się z Wami bawić. Dlatego nie dawajcie mi słodyczy, ani coca coli. Zapytajcie rodziców, czy nie szkodzi mi mleko. Może zamiast zwykłych ciasteczek dajcie mi takie bezglutenowe. Też są smaczne.
Po ósme. Samodzielność. Uczcie mnie żebym sam się ubierał, sam jadł i sprzątał po sobie. Mogę przy Was udawać że nie umiem, nie mogę, źle się czuję. Pamiętajcie: jestem sprytny! Wyręczając mnie uczycie mnie bezradności.
Po dziewiąte. Jesteście ważni. Z Wami czuję się silniejszy i moi rodzice też. Potrzebuję innych osób. Tylko pomoc innych pomoże mi oswoić ten świat.
I po dziesiąte. Mam autyzm. Mam też różne talenty i umiejętności, które są ciekawsze niż moja niepełnosprawność. Szukanie i rozwijanie ich we mnie może sprawić, że z czasem mój autyzm nie będzie już taki ważny.

poniedziałek, 28 maja 2012

Jest fajnie!

Dawno nie pisałam o Aspiku aktualnym. Wspominek było sporo, nowości niewiele. Czas więc na wspominki bardziej aktualne.
Zauważyliście pewnie, że nie ujawniamy się zupełnie. Tak jest lepiej, ja jestem matka Aspika, Aspik to Aspik. Korzystając z powyższego mogę sobie ponarzekać nie martwiąc się, że ktoś będzie miał do mnie pretensje, że o nim piszę. A narzekać też trochę trzeba.
Dlaczego tak jest, że ludzie, którzy powinni być dla Aspika najbliżsi nie chcą nawet na krótko się z nim spotkać? Ja wiem, jaki jest Aspik, jak się zachowuje, ale tak się nie robi. Zła jestem po prostu.
Aspik wyczuwa, przez kogo jest akceptowany, a przez kogo nie. Dlatego nie lubi odwiedzać dziadków. Dlatego z trudem zostaje z ojcem przez kilka godzin. Dlatego wczoraj złapał mojego przyjaciela za rękę i tylko z nim chciał iść.
Aspik nie lubi jeździć do dziadków i ojca bo nie czuje się tam dobrze. Bo oni chcą, żeby Aspik nie zachowywał się "w ten sposób". A skoro dziecko nie czuje się dobrze to zachowuje się jeszcze bardziej "w ten sposób". I tak spiralka się nakręca.

Żeby nie smęcić za bardzo, teraz weselsza strona życia.
W ostatnim miesiącu Aspik był dwukrotnie na urodzinach.
Najpierw Szymon, czterolatek. Ja od kilku lat przyjaźnię się z jego mamą. Kilkoro (chyba sześcioro) gości, Aspik najstarszy. Oboje bawiliśmy się świetnie. Aspik biegał z chłopakami i udawał superbohatera. UDAWAŁ! Nie tylko odtwarzał zachowania innych ale stworzył własną tajną broń: "rzut kapustą". :)
A wczoraj nasza czteroletnia sąsiadka miała przyjęcie w sali zabaw. Kulki, zjeżdżalnie i chrupki, czyli to, co Aspik uwielbia. Dwie godziny bezproblemowej zabawy.
Dziękuję wszystkim wymienionym powyżej, a także tym niewymienionym: rodzicom jubilatów, rodzicom małych gości i oczywiście dzieciom za to, że zaakceptowali Aspika z jego dziwactwami i do niczego nie zmuszali. Że mogliśmy tak fajnie spędzić te dni. Pewnie żadne z nich podziękowań nie przeczyta ale chciałabym, żeby cały świat wiedział, jakich mamy fajnych sąsiadów i przyjaciół.

W międzyczasie, pomiędzy uroczystościami, byliśmy u mojego brata. Brat ma domek z podwórkiem i trzyipółletniego syna (uwielbiam pisać liczebniki słownie ;)). Sama radość.
Dwa dni, zarwana noc, a ja odpoczęłam jak nigdy. Rodzinkę też mamy fajną :)

sobota, 26 maja 2012

List otwarty babci Gosi

Babcia Gosia na swoim blogu (http://pokochajciekubusia.pl/?p=5556) opublikowała list otwarty do ministra MSW dotyczący zbiórek publicznych. Poniżej pełna treść listu.

 Bydgoszcz, 25.05.2012 r.
Małgorzata Klemczak
XXXXXXXXXXXX
Pan Minister
Jacek Cichocki
MINISTERSTWO SPRAW WEWNĘTRZNYCH
ul. Stefana Batorego 5
02-591 Warszawa
LIST OTWARTY
Szanowny Panie Ministrze,

W imieniu swoim, jak i tysięcy obywateli  naszego kraju – Polski składam wniosek o nowelizację USTAWY z dnia 15 marca 1933 r. o zbiórkach publicznych. (Dz. U. z dnia 31 marca 1933 r.)

Oświadczam, iż zapoznałam się z informacją dotyczącą trybu składania skarg i wniosków w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ze strony internetowej Ministerstwa :
„Przedmiotem WNIOSKÓW mogą być w szczególności, dotyczące Ministerstwa Spraw Wewnętrznych lub organów i jednostek organizacyjnych podległych lub nadzorowanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych, sprawy ulepszenia organizacji, wzmocnienia praworządności, usprawnienia pracy i zapobiegania nadużyciom, ochrony własności, czy lepszego zaspokajania potrzeb ludności”.
Tryb przygotowania, uchwalenia , dalej wdrożenia Ustaw jest procesem złożonym.
Pozwolę sobie zacytować  ze źródeł ogólnodostępnych tryb powstania Ustawy ze wskazaniem istotnych aspektów:
Ustawy uchwala się w specyficznej procedurze. Jest ona określona przez Konstytucję RP jak również przez regulaminy Sejmu i Senatu (..)
Inicjatywa ustawodawcza ,to uprawnienie określonego podmiotu do przedkładania władzy prawodawczej projektów ustaw. Według Konstytucji RP prawo takie przysługuje:

Posłom (15 posłom lub komisji sejmowej), Senatowi (uchwała Senatu o wniesienie inicjatywy ustawodawczej), Prezydentowi RP, Radzie Ministrów, grupie co najmniej 100 tyś. obywateli mających czynne prawo wyborcze.

Projekt ustawy składa się do laski marszałkowskiej(..)

Pierwsze czytanie odbywa się albo na posiedzeniu Sejmu lub w komisji. Istnieją jednak projekty ustaw, które bezwzględnie musza być rozpatrywane na posiedzeniu Sejmu (projekt ustawy o zmianie konstytucji, projekt ustawy budżetowej, projekty kodeksów, projekty wniesione przez grupę co najmniej 100 tyś obywateli)(..)

Kolejność dalszych prac zależy od uchwały Senatu. Jeżeli Senat przyjął ustawę, to Marszałek Sejmu przedstawia ją Prezydentowi RP do podpisu. Gdy natomiast zgłosił poprawki, albo gdy odrzucił ustawę wtedy prace wracają do Sejmu(..)

Ustawa wchodzi w życie dopiero po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Wejście w życie następuje 14 dni po ogłoszeniu ustawy. Można jednak w ustawie wydłużyć ten okres (vacatio legis).(..)


Panie Ministrze,

Miliony obywateli naszego kraju wręcz z niedowierzaniem wczytuje się w datę uchwalenia Ustawy – 15.03.1933 r. W tym czasie Prezydentem był Ignacy Mościcki, Prezesem Rady Ministrów Janusz Jędrzejewicz. Od czasu uchwalenia Ustawy upłynął okres 79 lat.
 W 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa . Nikt w tamtych latach nie mógł przewidzieć dalszego losu ludności w krajach objętych działaniami wojennymi .
Od dnia uchwalenia Ustawy na świecie, w naszym kraju nastąpiło wiele zmian nie tylko ustrojowych , nade wszystko toczy się rozwój cywilizacji .
Parlamentarzyści w 1933 roku nie przewidywali zapewne, że nastanie era komputeryzacji , możliwości komunikacji elektronicznej itd.
Wobec tejże Ustawy powstają Uchwały, Rozporządzenia, kodeksy ,które mają mniejszą wymowę prawną od dokumentu zasadniczego . Treści Rozporządzeń, Uchwał konstruowanych przez kolejnych parlamentarzystów w wielu przypadkach kłócą się z zapisem w Akcie podstawowym . 
Tego faktu nie rozumiem , jak i rzesza obywateli naszego kraju.  Zapis przedmiotowej Ustawy jest regulacją praw osób najsłabszych, którzy z różnych przyczyn zmuszeni są do sięgania po pomoc w wielu formach.
Zapis z Ustawy definiuje pojęcie zbiórki publicznej:
1. ZBIÓRKA PUBLICZNA
Art. 1 „To wszelkie publiczne zbieranie ofiar(wszelkie dobrowolne świadczenie) w gotówce lub naturze na pewien z góry określony cel. Za zbiórkę publiczną mogą więc zostać uznane wszelkiego rodzaju apele o składanie dobrowolnych datków na rzecz wskazanych w apelu podmiotów, skierowanie do bliżej nieokreślonych adresatów”.
Art. 5. (4) Minister właściwy do spraw wewnętrznych określi, w drodze rozporządzenia, sposoby przeprowadzania zbiórek publicznych i zakres kontroli nad ich przeprowadzaniem, uwzględniając zwłaszcza potrzebę zapewnienia odpowiedniego bezpieczeństwa zbieranych ofiar. Rozporządzenie określi w szczególności formy prowadzenia zbiórek publicznych, miejsca ich prowadzenia, niezbędne dane, jakie powinien zawierać plan przeprowadzania zbiórki, sposoby sporządzania dokumentacji dotyczącej przebiegu akcji zbiórkowej, wymogi, jakim powinna odpowiadać legitymacja osoby przeprowadzającej zbiórkę publiczną, oraz niezbędne informacje, jakie powinno zawierać publiczne ogłoszenie wyników zbiórki.
Kolejne definicje o zbiórkach publicznych :
SPOSOBY OGŁASZANIA ZBIÓREK
Zbiórki publiczne (wszelkie apele o datki skierowane do szerokiego kręgu odbiorców) mogą być ogłaszane:
> na łamach dzienników i czasopism,
> na antenie radiowej/telewizyjnej (również w Telegazecie),
> w Internecie,
> na plakatach,
> przez rozdawanie ulotek.
 MIEJSCE PRZEPROWADZANIA
a) na wolnym powietrzu,
b) wewnątrz pomieszczeń,
c) w obiektach publicznych,
d) w obiektach prywatnych za zgodą właścicieli tych obiektów,
e) za pozwoleniem organu wydającego zezwolenie „w szczególnie uzasadnionych przy­padkach”:
> w urzędach administracji publicznej,
> na terenie szkół i placówek oświatowych,
> na terenach i obiektach pozostających w zarządzie, podległości lub pod nadzorem Ministra Obrony Narodowej lub ministra właściwego do spraw wewnętrznych.
Sprzeczne zapisy , brak czytelnych objaśnień wprowadza ogromną dezorganizację w życiu społecznym.  Przykre doświadczenia związane z mylnie pojętą interpretacją przepisów dotykają nade wszystko osoby biedne, chore , najsłabsze ogniwo w społeczeństwie.
Stając w obronie właśnie tych najsłabszych, w kręgu którym i ja funkcjonuję składam wniosek wobec prawa mi nadanego , to jest „ lepszego zaspokajania potrzeb ludności”.
Jestem babcią dziecka z zaburzeniem autyzmu . W 2010 roku  założyłam bloga. Administruję stronę, na której opisuję los mojego wnuka, moich dzieci, mojej Rodziny. Tematyka poruszana na zapisanych kartach , to opis walki o dziecko, które ma splątany umysł . Przybliżam problemy trwania u boku osób cierpiących , losu bezbronnych dzieci, dorosłych.  Obarczeni swoim cierpieniem chcieliby żyć w warunkach pozwalających na normalną egzystencję . Internet daje ogromne możliwości w pozyskiwaniu wiedzy w każdym temacie. Daje też możliwości wzajemnej komunikacji z osobami z różnych miejsc w kraju, na świecie.
Pozyskiwanie informacji w takiej formie jest  często jedynym źródłem dotarcia do rzeszy osób , które są zainteresowane daną tematyką .
Blogi chorych dzieci, osób dorosłych obrazują bolesną rzeczywistość tułaczki zmęczonych cierpieniem ludzi. Bardzo często pojawiają się apele o pilnych potrzebach w danej chwili dla chorego dziecka , dorosłego.
W tym miejscu pojawia się problem i pytanie, czy ten KRZYK o POMOC odebrać jako zwyczajny APEL  osoby, która prosi licząc na dobro potencjalnego darczyńcy , czy też kwalifikować fakt jako zbiórkę publiczną ?
Tysiące administratorów blogów , których tematem jest choroba własna, osoby bliskiej zwyczajnie opisują swoje potrzeby . Ktoś apeluje o oddanie krwi dziecku, bowiem szpital nie dysponuje tym darem. Do apelu włącza się grupa osób . Dziecko, dzięki takiej spontanicznej akcji zostaje uratowane. Pytanie – czy to jest zbiórka publiczna? Wszak osoby , które kierują ten apel nie mają zgody administracji państwowej. Jesteśmy podmiotami fizycznymi, nie zrzeszonymi. W nagłych chwilach stosowanie się do nałożonych przepisów nie znajduje najmniejszego sensu.
Tysiące osób należy do różnych Fundacji. Chwała Państwu za to, że takie podmioty funkcjonują. Rodzice chorych dzieci, osoby dorosłe naznaczone schorzeniem posiadają zazwyczaj subkonta w Fundacji, gdzie gromadzone są środki pozyskane od darczyńców .
Zabieganie o potencjalnego darczyńcę , który przekaże np. 1% podatku od dochodu spoczywa już na chorym, jego bliskich. To my roznosimy ulotki ze wskazanie numeru konta , na które można przekazać 1 % na konto Fundacji . Publikowane są apele w formie ulotek, plakatów , apele widnieją na blogach. Jesteśmy podmiotami fizycznymi, nie mamy pozwolenia na taką zbiórkę wobec obowiązujących przepisów . Czy to jest zbiórka publiczna na rzecz innego podmiotu  dozwolona jest prawem, czy też nie ? Nie mamy statusu wolontariuszy, osób uprawnionych. Apelujemy, bo takie są wymogi Fundacji, iż to bliscy docierają do darczyńców . W przypadku bierności ze strony bliskich na subkonto nie wpłynęłaby złotówka , bowiem darczyńcy nie mają wiedzy, kto, co potrzebuje . Oficjalnie taka forma jest dopuszczona , nikt nie został postawiony w stan obwinienia za łamanie prawa .
 Forma jest dopuszczona prawem niepisanym, a moralnym, na które państwo wyraża zgodę, za co możemy tylko złożyć podziękowanie.
Kontrowersje wokół zapisu z Ustawy, Rozporządzeń spisanych w myśl Aktu podstawowego powstają w sytuacjach, kiedy Rodzice, bliscy apelują o pomoc w różnych potrzebach na rzecz swojego dziecka, osoby bliskiej na blogach przez siebie administrowanych .
W tym miejscu całkowicie gubimy się w gąszczu przepisów, które nie są w dzisiejszej dobie adekwatne do realiów życia w społeczeństwie.
W naszym kraju jest miejsce dla osób zdrowych, sprawnych fizycznie, psychicznie , czynnych zawodowo. Jest też miejsce dla osób mało doskonałych , które nęka ból, cierpienie, są chorzy, ułomni, biedni . Opieka nad tymi najsłabszymi pozostawia wiele do życzenia.
Przykro nam , że w dramatach jednostek tak często przepisy stanowione przez państwo pogrążają obywateli . Społeczeństwo w wielu przypadkach samo koordynuje pewne działania, których celem jest stanowienie opieki silniejszych nad słabszymi. Silniejszych w zasoby materialne , organizacyjne , z potencjałem wiedzy w wielu obszarach , którzy chętnie niosą pomoc słabszym .
Wobec przepisów ww. Ustawy, Rozporządzeń w sprawach  regulujących pojęcie zbiórki publicznej coraz częściej w mojej ocenie dochodzi do nadinterpretacji przepisów, mylnego pojmowania przepisów prawa przez podmioty administracji państwowej, organy ścigania, osoby fizyczne .
Jestem osobą ogromnie zaangażowaną w proces terapii, leczenia mojego wnuka z zaburzeniem autyzmu. W sposób emocjonalny podchodzę do każdej osoby , będącej w potrzebie , osoby słabszej . Trud, praca, całkowite oddanie wobec dziecka stanowi cel nadrzędny w moim życiu. Ten trud nade wszystko spoczywa na moich dzieciach, które sprawują opiekę wprost nad swoim dzieckiem. Wspieram ich jak tylko potrafię zmierzając do ukształtowania umysłu mojego wnuka, który – głęboko w to wierzę, za kilkanaście lat będzie mógł egzystować w środowisku samodzielnie .
Bierność wobec problemu tak bolesnego, który nagle wtargnął w życie mojej Rodziny skutkowałaby zapewne tym, iż za czas jakiś żadna forma leczenia, terapii nie usprawniłaby mojego wnuka.
Byłby człowiekiem głęboko upośledzonym , bez możliwości egzystencji w zdrowym świecie .
W sposób identyczny inwestuje swój trud , zaangażowanie miliony osób , które zostały dotknięte przez los w sposób tożsamy.
Walczą o przyszłość bliskich w różny sposób, który może choćby rodzić nadzieję na godne życie bieżące, przyszłe.
W tej walce napotykamy na bariery , których nie potrafimy czasami przeskoczyć .

Szanowny Panie Ministrze,

Za ten trud, wysiłek, pytania , jak pomóc dziecku osobiście ja, jak i moje dzieci  staliśmy się ofiarą wobec przepisów Ustawy z 1933 r. , spisanych pod jej wytyczne Rozporządzenia.
Na blogu, którym administruję od trzech lat przez okres kilku miesięcy był umieszczony numer konta bankowego moich dzieci . Uczyniłam to na prośbę moich wirtualnych Przyjaciół, którzy tak bardzo wspierają nas w tej tułaczce . Niewielkie kwoty, który miały wpływać na konto, to znak bliskości, solidarności z nami .
W miesiącu marcu tego roku osoba  złożyła doniesienie prawdopodobnie na adres MSW , iż publikując numer konta prowadzę zbiórkę publiczną na rzecz mojego wnuka. W niniejszej sprawie toczy się jeszcze postępowanie nadzorowane przez organy ścigania na wniosek MSW .
 Postawiono nam zarzut  z Art. 56 KW w brzmieniu :
Art. 56. § 1. Kto bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom organizuje lub przeprowadza publiczną zbiórkę ofiar, podlega karze grzywny.
§ 2. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.
§ 3. Można orzec przepadek przedmiotów uzyskanych ze zbiórki przeprowadzonej wbrew warunkom zezwolenia, orzeka się zaś ich przepadek gdy zbiórkę przeprowadzono bez zezwolenia.
§ 4. Można orzec przepadek przedmiotów uzyskanych z czynu określonego w § 1 także wtedy, gdy zostały one przekazane przez sprawcę innej osobie lub instytucji, jak i przepadek pieniędzy uzyskanych za zebrane ofiary w naturze i rzeczy nabytych za uzyskane ze zbiórki pieniądze.
§ 5. Przedmioty, co do których orzeczono przepadek, należy przekazać instytucji pomocy społecznej lub instytucji kulturalno-oświatowej.
Z uzyskanej informacji wynika, iż  doniesienie złożyła osoba anonimowa.
Wskazuję , iż w tym przypadku postępowanie nie powinno zostać wszczęte , skoro jest to doniesienie bez danych osobowych osoby, która nas zwyczajnie pomówiła.
Mówi o tym :Zgodnie z § 8 pkt 1 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 8 stycznia 2002 r. w sprawie organizacji  przyjmowania i rozpatrywania skarg i wniosków, skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska oraz adresu osoby wnoszącej sprawę pozostawione zostaną bez rozpoznania”.
Nie będę zagłębiała się w sprawę wobec osoby, która czynu tego dokonała oraz faktu, że dochodzenie zostało wszczęte . Toczy się i oczekujemy na ostateczny wynik w sprawie.
W tym samym trybie prowadzone są coraz częściej postępowania wobec osób, które zamieszczają apele, prośby o pomoc . Lustracji, dodatkowym obciążeniom psychicznym poddawani są najsłabsi obywatele w  kraju . Wnioskuję, iż osoby, które zwyczajnie nie mają swoich problemów sycą się wręcz w chorobliwy sposób tworzeniem problemów bardzo poważnych wobec grupy osób, która toczy heroiczne walki o los swoich bliskich . Starcie z organami ścigania wobec zarzutu z art. 56 KW do łatwych nie należy. Pytanie –dlaczego ?
Pytam w Liście Otwartym, który kieruję na adres Ministerstwa , kiedy nastąpi regulacja prawna w zakresie jednoznacznej definicji zbiórki publicznej, jej ograniczeń .
Twórcy Ustawy w 1933 r. nie przewidywali zapewne, że solidarność w społeczeństwie będzie przybierała różne formy . Nie przewidywali, iż zdezorientowani obywatele kraju po 79 latach od publikacji Ustawy zaczną tworzyć swoje kręgi dobra z zamiarem pomocy wzajemnej.
Nie przewidywali siły przebicia ze swoimi potrzebami w masowym przekazie poprzez Internet .
Wobec tych przepisów musiałabym jednocześnie spełnić trzy przesłanki, które mogłyby mnie obciążać wobec Art. 56 KW.
-apel publiczny
- założenie specjalnego konta na dany cel
-  zbiórka w gotówce lub naturze.
Na blogu widniał apel , który odczytać mogła każda osoba. Był to apel publiczny – potwierdzam .
Numer konta bankowego był bieżącym kontem moich dzieci, nie kontem specjalnie założonym  w danym celu  .
 Na to konto wpływały środki od moich Przyjaciół w niewielkich kwotach .
 Były to przelewy z konta , na konto, tym samym nie był to obrót gotówkowy, a bezgotówkowy drogą elektronicznego przekazu.
Definicja zbiórki publicznej poprzez zbieranie ofiar w gotówce lub w naturze odnosi się do obrotu gotówkowego, a nie bezgotówkowego.
Dzięki temu, iż kilkadziesiąt lat decydenci nie poddali nowelizacji Ustawy społeczeństwo ponosi karę .

W przedmiotowym Liście przytaczam tryb powstania Ustawy celowo.
„Ustawy uchwala się w specyficznej procedurze. Jest ona określona przez Konstytucję RP jak również przez regulaminy Sejmu i Senatu (..)
Inicjatywa ustawodawcza to uprawnienie określonego podmiotu do przedkładania władzy prawodawczej projektów ustaw. Według Konstytucji RP prawo takie przysługuje:
Posłom (15 posłom lub komisji sejmowej),
Senatowi (uchwała Senatu o wniesienie inicjatywy ustawodawczej),
Prezydentowi RP,
Radzie Ministrów,
Grupie co najmniej 100 tyś. obywateli mających czynne prawo wyborcze.”


Jestem obywatelem tego kraju , posiadam czynne prawo wyborcze . Oświadczam, że przeszło 100 000 obywateli w naszym kraju poprzez moje argumenty, iż w tym obszarze prawo jest  wręcz archaiczne . W dzisiejszej dobie państwo powinno popierać inicjatywy obywateli, którzy wzajemnie chcą się wspierać.  Pomoc ze strony państwa jest  w wielu przypadkach ograniczona wobec rzeczywistych potrzeb społeczeństwa.
Ograniczenie, karanie osób, które we własnym zakresie dążą do zaspakajania potrzeb innych bezradnych  godzi w moralne aspekty funkcjonowania .
Zadaję pytanie – czy prośba Matki , Ojca, babci , innych osób opublikowana w internecie , jako miejscu publicznie dostępnym o lek, pomoc dydaktyczną, kredki, książki, opatrunki , sprzęt rehabilitacyjny i wiele, wiele innych rzeczy niezbędnych dla danej osoby jest zbiórką publiczną?
Nie kwestujemy, nie wychodzimy z potrzebami na ulicę krzycząc przez megafony, czego potrzeba Jasiowi, Ani, Kubusiowi. Wskazujemy potrzeby na swoim blogu do określonej grupy czytelników.
Nikt niczego nie nakazuje, nie żebrze…zwyczajnie wskazuje na  indywidualne potrzeby danej osoby .
Identyczna sytuacja z przytoczeniem numeru konta , na które ktoś może dobrowolnie oddać swoją nadwyżkę w budżecie osobie, której brakuje na lek, jedzenie, środki czystości.
Czy takie formy traktować jako darowiznę, pomocną dłoń, czy zbiórkę publiczną, na którą trzeba mieć pozwolenie nadane przez organy administracji państwowej ?
 Nikt w podtekstach nie zamierza czerpać korzyści majątkowych , nikt nie prosi o luksusy…Prośby tyczą  potrzeb bieżących  osób, które same nie dadzą rady  pozyskać darów w naturze, gotówce.
Refundacje  poniesionych kosztów z  Fundacji są ściśle przypisane do danych usług, leków itd.
Fundacje bardzo często nie pokryją kosztów zakupu pomocy dydaktycznych, które są niezbędne w procesie leczenia . Prośba o nowy wózek dla niepełnosprawnego dziecka, bowiem stary już nie nadaje się do użytku w formie apelu na blogu jest zbiórką publiczną, czy też nie?
Może inny Rodzic ma taki wózek , stoi w piwnicy…Swojego syna już pożegnali na tym świecie, bo przegrał z chorobą.
Chętnie poratują inne dziecko . Czy to jest przestępstwo?

Panie Ministrze,

Nastał czas, aby w sposób czytelny , jasny i przejrzysty  Ustawa z 1933 r. została skonstruowana do obecnej sytuacji  .  Poprzednie Rządy zaniedbały w pełni potrzeby osób najsłabszych .
Proszę w swoim imieniu oraz imieniu  zrozpaczonych osób, które  tak i ja zostały poddane osądowi  przez organy ścigania . Proszę o wyjaśnienie, czy wskazanie potrzeby danej osoby na blogu jest wykroczeniem podlegającym ukaraniu Wyrokiem Sądu ?
Trwająca dezorientacja  wpływa bardzo  stresująco na osoby, które prowadzą blogi osób chorych.
Obawiają się pisać jak bardzo im trudno , jak strasznie ciężko się żyje . Można utrzymywać wartości moralne – dzielenie się w potrzebie. Jedni mają, chcą się podzielić…potrzebujący proszą. To łańcuch dobra, który nigdy w życiu nie powinien zostać przerwany.
Proszę o poinformowanie  mojej osoby, która dalej przekaże informacje  publicznie , czy możemy oczekiwać ze strony Rządu, Pana Ministra zajęcia się tematem tak trudnym.
W chwili obecnej tylko proszę o odpowiedź  na pytania zawarte w tym tekście , nade wszystko w przedmiocie :
- czy wskazanie bieżących potrzeb chorego dziecka , osoby dorosłej , prośba o pomoc  w ich pozyskaniu zamieszczona na blogu jest  zbiórką publiczną , czy następuje kolizja z prawem wobec
Art. 56 Kodeksu Wykroczeń?
- czy zamieszczenie prywatnego numeru konta na blogu chorego  jest kolizją wobec art. 56 KW ?
- czy wskazanie  materiałów potrzebnych do pracy dydaktycznej z chorym jest kolizją wobec
art. 56 KW ?
- czy wskazanie potrzeby nabycia leku na blogu chorej osoby jest kolizją wobec art. 56 KW ?
- czy wskazanie potrzeby nabycia sprzętu rehabilitacyjnego na blogu osoby chorej jest kolizją wobec art. 56 KW ?
Jednocześnie oświadczam, iż nie mam wiedzy, czy ten List Otwarty publikowany na moim blogu , dalej  przesłany na adres Pana Ministra jest też naruszeniem przepisów prawa karnego, wykroczeniowego.
Skorzystam w tym miejscu z zapisu Art. 30. KK” Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary”.
Oświadczam, że nigdy nie pisałam Listu Otwartego w tej tematyce .

Z poważaniem
 Małgorzata Klemczak

środa, 23 maja 2012

Mity i stereotypy


Pewnie moi czytelnicy znają już tę tabelkę... a może nie?
Mity i stereotypy o autyzmie to temat rzeka. Ja często spotykam się z uwagami "jaki autyzm, przecież on umie mówić", "nie siedzi w kącie i nie uderza głową w ścianę" i (moje ulubione) "a w czym jest genialny? bo u takich dzieci jakieś umiejętności kompensują ich braki".
Jeszcze przed tabelką kilka słów o Aspiku w związku z tabelką.
Mój syn nie jest agresywny (zazwyczaj), lubi się przytulać i mówi bardzo dużo. Czasem są to echolalie, czasem monologi ale rozmowy też się zdarzają. Mówi bardzo poprawnie, gramatycznie ale z nieprawidłową intonacją. Ja się do tego przyzwyczaiłam i nie zauważam ale inni ludzie zwracają na to uwagę. W oczy nie patrzy, mowy ciała i mimiki nie rozumie. Chociaż to ostatnie powoli się zmienia :) Polecam pomoc Emocje z wydawnictwa Harmonia.
Aspik działa zadaniowo, jak nie ma zadania do wykonania, wpada w stereotypię i kręci się, chodzi dookoła dywanu albo rysuje setną lokomotywę. Albo siedzi i patrzy w ścianę. Tak, Aspik ma swój świat, w którym czuje się bezpieczny i czasem do niego ucieka. Ma swoje lokomotywy i często nic więcej mu do szczęścia nie potrzeba.
Aspik genialny z pewnością nie jest chociaż ma wysoki iloraz inteligencji. Nie ma żadnych wybitnych zdolności poza pamięcią. To jest straszne pamiętać dokładnie rzeczy i sytuacje, które zdarzyły się pół życia wcześniej...
Syn mój właśnie zrozumiał, o co chodzi w naśladowaniu i coraz częściej przynosi z przedszkola zachowania podpatrzone u innych dzieci.
Aspik musi zawsze wygrać, czasem oszukuje :) Lubi się śmiać i wszystko może go rozbawić, np. warknięcie matki "jeść". Wybucha wtedy takim wspaniałym śmiechem, że nieważne jak zdenerwowana jestem, też zaczynam się śmiać.
Zmian Aspik nie lubi bardzo, ma rytuały, niestety coraz więcej :( Ostatnio pojawiły się tostowe środy i wrócił Kubuś Puchatek przed snem. Pisałam już o Kubusiu Puchatku? Chyba nie. To króciutko: Aspik dostał audiobook Chatka Puchatka na czwarte urodziny i przez osiem miesięcy każdego wieczora słuchał przed snem. Później był spokój, Kubuś Puchatek powędrował na półkę i Aspik nie słuchał niczego. A niedawno Aspik znów kazał sobie włączyć Chatkę Puchatka... I znów każdego wieczora słyszymy "Alan Aleksander Milne Chatka Puchatka Wydawnictwo Nasza Księgarnia Przełożyła Irena Tuwim Czyta Janusz Gajos..."

A teraz już do rzeczy :) Przeklejone w całości ze strony http://www.dzieci.bci.pl/strony/autism/diagnoza.htm


  MITY i STEREOTYPY

Obiegowe opinie na temat autyzmu ,utrudniające diagnozę i podjęcie wczesnej interwencji

Poniżej  opisane są  (w formie tabeli z komentarzem ) opinie  z jakimi zetknęli się rodzice poszukując informacji o autyzmie. Praktyka wykazuje, że  niektóre cechy u osób z autyzmem mogą  wystąpić, ale  ich brak nie oznacza, że dziecko NIE MA AUTYZMU, ponieważ zaburzenia autystyczne to spektrum wielu, różnych objawów o   różnym nasileniu.
 Poniższe opracowanie jest praktycznym poradnikiem, opartym na przykładach.
 Opis
 

Komentarz

 
Osoby z autyzmem nie przytulają się
Wiele osób z autyzmem  przytula się do rodziców i opiekunów
Osoby z autyzmem nie patrzą w oczy
Część osób nawiązuje dobry kontakt wzrokowy
Autyzm dotyczy tylko dzieci
Autyzm to jednostka chorobowa dotycząca ludzi w różnym wieku
Wszystkie dzieci z autyzmem zachowują się tak samo
Nie ma dwóch takich samych osób z autyzmem. Obraz choroby może się skrajnie  różnić
Osoby z autyzmem są agresywne
Tylko u części osób mogą wystąpić takie zachowania
Autyzm jest spowodowany przez odrzucającą postawę matki ( teoria” zimnej matki”)
Autyzm jest zaburzeniem pracy mózgu . Nie jest wywołany przez nieprawidłowe relacje z matką i odrzucenie
Osoby z autyzmem nie mówią
Wiele osób mówi, ale używanie przez nich języka jest inne, nie zawsze służy komunikacji i  chęci dzielenia się wspólną  uwagą.
„Skoro  ktoś  mówi, to znaczy, ze nie ma autyzmu”
Część osób z Zespołem Aspergera albo z tzw. wysoko funkcjonującym autyzmem biegle używa języka
Osoby z autyzmem nie kontaktują się z innymi ludźmi, unikają ludzi, izolują się fizycznie, siedzą w kącie, patrzą niewidzącym wzrokiem
Wiele osób dąży do kontaktów z innym, zaczepia ludzi, mówi do nich , ciągnie za ręce ,  nakłania do jakiejś czynności, ale  najczęściej na własnych warunkach.
 „Chłopcy zaczynają mówić później”
„ Ja nie mówiłem do 3 lat a teraz mówię aż za dużo „ itd.
Nie dotyczy wszystkich chłopców .Nie zawsze związane jest to z cechami osobniczymi. Opóźnienie rozwoju mowy szczególnie powiązane z innymi czynnikami, może świadczyć o ryzyku wystąpienia autyzmu.
Dzieci z autyzmem są spokojne, pogrążone w swoim świecie
Nie zawsze. Autyzm często wiąże się z nadruchliwością, pobudzeniem, niepokojem ruchowym i emocjonalnym
Osoby z autyzmem stwarzają sobie swój przyjazny dla nich świat  autystyczny, w którym są szczęśliwe izolując się od  naszego" złego świata"
Postawa wycofująca u osób z autyzmem wynika z odgradzania się od nadmiaru bodźców a nie z chęci ucieczki do „ lepszego świata”
Autyzm nie jest wyborem.
Dzieci z autyzmem kręcą różnymi przedmiotami, wirują, machają nimi przed oczyma
Część dzieci objawia w ten sposób  stymulacje wzrokowe, ale  dotyczy to tylko pewnej grupy. Nie jest to zachowanie  powszechne i niezbędne do stwierdzenie autyzmu
Osoby z autyzmem są wybitnie uzdolnione,  genialne, niezrozumiane
Wybitne, wybiórcze uzdolnienia występują bardzo rzadko. Wśród osób z autyzmem zdarzają się genialni matematycy, malarze, muzycy. Uzdolnienia te jednak są „wyspowe” i współistnieją z reguły ze znacznymi deficytami  funkcjonowania społecznego
Autyzm jest nieuleczalny
Wczesna interwencja terapeutyczna   może sprawić, że  dziecko pokona ograniczenia wynikające z choroby. Nie oznacza to jednak, że każdy przypadek autyzmu można wyleczyć. Oznacza jednak, że w każdym przypadku terapia może znacznie poprawić stan chorego.
Autyzm wiąże się zawsze z upośledzeniem umysłowym
Nie zawsze osoba z autyzmem jest upośledzona umysłowo, część z nich wykazuje inteligencję w normie a nawet ponadprzeciętną. Poza tym testy na inteligencje mogą wypaść niemiarodajnie w przypadku utrudnionego kontaktu z badanym.
Dzieci z autyzmem nie rozumieją co się do nich mówi
Rodzice zgłaszają często , że dzieci zatrzymują w pamięci słowa i zdania, trafnie rozumiejąc ich sens, choć nie okazują tego w sposób adekwatny ,zrozumiały powszechnie
Dziecko samo wyrośnie „ z tego”, trzeba czekać
Dziecko nie wyrośnie z autyzmu bez wielokierunkowej terapii
 „Dziecko należy oddać do przedszkola, bo  tam będzie musiało mówić, podporządkować się regułom i będzie  naśladować innych”
Dziecko z autyzmem nie uczy się samo w  naturalny sposób, przez naśladownictwo czy społeczne  naciski. Pobyt w przedszkolu masowym może tylko pogłębić deficyty i frustrację. Praktyka wykazuje, że dziecko  należy przygotować do uczestniczenia w grupie , wprowadzić je do  grupy pod okiem terapeuty/asystenta.
Autyzm jest odmianą schizofrenii, chorobą psychiczną
Osoby z autyzmem nie mają takich objawów jak urojenia, omamy słuchowe czy wzrokowe, choć mogą być nadwrażliwe na  bodźce. Autyzm  upośledzając czynności psychiczne i myślenie, objawia się często mało zrozumiałym stylem wypowiedzi i dziwną interpretację zdarzeń. Wynika to często z braku teorii umysłu i  upośledzenia selekcji bodźców na te  mniej i bardziej istotne.
Osoby z autyzmem nie mają rozwiniętych takich cech jak ambicja, poczucie godności, chęć rywalizacji , chęć odnoszenia sukcesów itd.
Wiele osób z autyzmem ma wysoko rozwinięte cechy osobowości świadczące o tym, że nieobce są im społeczne zachowania i aspiracje. Nie zawsze jednak potrafią to adekwatnie ujawnić  i przeżywają frustrację z powodu  braku takich  dokonań.
 Dzieci a autyzmem w ogóle nie są zainteresowane innym dziećmi, nie bawią się razem
Często dzieci są zainteresowane zabawą, ale  przeważnie stoją nieco z boku, próbują włączać się do zabawy, która polega przeważnie na  wspólnym bieganiu,  aktywności fizycznej. Nie są jednak gotowe podjąć bez przygotowania zabawy symbolicznej ( w udawanie)
Osoby z autyzmem nie mają  żadnych zainteresowań
Wręcz przeciwnie- zainteresowania potrafią być wręcz obsesyjne  ( np. mapy, liczenie, dinozaury itd.) Mogą przemijać a na ich miejsce pojawiają się inne, równie intensywne.
Osoby z autyzmem są smutne
Często są to ludzie „wiecznie uśmiechnięci” i  radośni, okazujący w ten sposób przynależność do świata społecznego . Jest to forma zdobywania  przez nich akceptacji.
Mowa osób z autyzmem jest monotonna, pozbawiona  prawidłowej intonacji, przypomina skandowanie
 
Mowa może być nieprawidłowa pod względem melodyki, ale nie dotyczy to wszystkich.
Osoby z autyzmem nie lubią nowych  miejsc, zmian, niespodzianek, muszą mieć stałe rytuały
 
W rozwoju dzieci z autyzmem występuje często upodobanie do niezmienności, lecz nie jest to kryterium niezbędne.  Z biegiem czasu  wiele dzieci dobrze akceptuje zmiany, potrafi się adaptować do nowych warunków. Pewną rolę ogrywają tu też cechy osobnicze i nasilenie choroby
 
 
 
Opracowanie: Małgorzata Mikos
Tabela powstała na podstawie informacji przekazanych przez rodziców dzieci ze diagnozowanymi zaburzeniami szeroko pojętego spektrum autyzmu Rozpowszechnianie jak najbardziej dozwolone i wskazane.

poniedziałek, 21 maja 2012

Zabawki CD.

Kilka dni temu napisałam o zabawkach i zabawach Aspika, dzisiaj ciąg dalszy.

Najtrudniej jest na podwórku wśród rówieśników. Matka z zazdrością patrzy na inne dzieci i stara się zmusić Aspika do podobnych działań. Tak, wiem, muszę sobie odpuścić... ale to nie łatwe patrzeć, jak dziecko się wyróżnia od rówieśników nie fizycznie ale zachowaniem. I nie na plus, niestety.
Mamy kilkoro sąsiadów w wieku Aspika. Dzieciaki zdrowe i sprawne z wyjątkiem Julii chorej na mukowiscydozę (http://julia.webds.pl/). Znamy i często spotykamy dzieci młodsze od Aspika. Jeżdżą na rowerach bez bocznych kółek, na rolkach, hulajnogach, huśtają się same na huśtawkach, zjeżdżają ze zjeżdżalni...
O aspikowym rowerze już pisałam. Idealnie nie jeździ, kółka boczne ciągle równo z chodnikiem ale już potrafi zsynchronizować naciskanie na pedały, trzymanie kierownicy (czasem nawet skręt) i potrafi już w czasie jazdy zadzwonić dzwonkiem! Po przejechaniu kilkuset metrów jest bardzo zmęczony, całe ciało napięte ale mamy sukcesy.
Hulajnoga jest niemożliwa do opanowania, nawet trzykołowa. Po pierwsze Aspik ma duży problem z rozdzieleniem ruchów. Jak ruszy prawą nogą, musi także ruszyć lewą. A na hulajnodze trzeba jedną nogą stać. Po drugie hulajnoga dla Aspika musi być stabilna. Typowa trzykołowa hulajnoga ma dwa kółka z tyłu. Jeżeli kółka tylne są blisko siebie, pojazd nie jest stabilny. Jeżeli są szeroko - Aspik zahacza o kółka tylne nogą próbując się odepchnąć.
Pozostaje nam ćwiczenie podskoków :) To już idzie całkiem sprawnie. Rysujemy czasem na chodniku planszę do gry w klasy, pamiętacie? Aspik rzuca kamykiem, głośno czyta cyfrę i usiłuje doskoczyć do kamyka stawiając tylko raz nóżki na każdym polu. Trudne ale możliwe :)
Huśtawka i karuzela coraz bardziej lubiana. I nasz wielki sukces: Aspik sam potrafi wejść na zjeżdżalnię. Jaki sukces, zapytacie, przecież on ma już prawie 5,5 roku. Ano taki, że Aspik niedawno jeszcze schodził z krzesła kładąc się na brzuchu i ześlizgiwał się aż dotknął nogami podłogi. Samodzielne wejście na drabinkę zjeżdżalni i zjazd na pupie (ciągle hamuje rękami i butami) jest więc wielkim sukcesem.
I tak najbardziej lubianym sprzętem na placu zabaw jest wciąż piaskownica.
A, z podwórkowych zabaw i zabawek jeszcze lubiana jest kreda do rysowania po chodniku. Przed domem mamy kostkę brukową, często jest ładnie pomalowana, każda na inny kolor :)

sobota, 19 maja 2012

Zabawki

Zabawki dla dzieci są obecnie w każdym sklepie, często także w sklepie z butami ;) Jakość tych zabawek jest często taka sobie ale cena jest równie niska. Zazwyczaj nie są to zabawki dobre dla Aspika choć zdarzyło się kilka wyjątków, np. wąż zginacz (wąż rubika).
Z zabawkami mamy problem taki, jak z zabawą: brak spontaniczności. Zawsze zastanawiam się, jaką wartość edukacyjną będzie miał nowy przedmiot. Niestety większość zabawek dla dzieci pięcioletnich nie nadaje się dla Aspika.
Gry planszowe (Aspik uwielbia grać :)) muszą być "do 7 lat" bo te "od 5 lat" są dla Aspika zbyt łatwe i szybko się nudzą. Polecam serię Smart Games firmy Granna. Aspik je lubi, matka też. http://www.granna.pl/katalog-gier,gry-z-serii-smart Te gry rozwijają logiczne myślenie i maja konkretne rozwiązania, nie jakieś mgliste rzucanie kostką i przesuwanie pionków ;) I, co Aspikowi podoba się najbardziej, może grać w nie sam (a to już nie podoba się matce...).
Czasem zmuszam Aspika, żeby zagrał ze mną w starego, dobrego Chińczyka ale tu już jest przemienność i losowość. I wściekłość, jeżeli wygrywa ktoś inny niż Aspik.
Puzzle układamy już stuelementowe. We wrześniu Aspik nie był w stanie dopasować układanki składającej się z czterech elementów. Nie wiem, kiedy nauczył się układać puzzle, jakoś tak samo wyszło. A miesiąc albo dwa temu, kiedy byliśmy w sklepie i zapytałam go, co chciałby dostać, wybrał puzzle :)
Podobnie jak z puzzlami sprawa ma się z rysowaniem. Jeszcze we wrześniu Aspik rysował wyłącznie mapy torowe czyli linie poziome i pionowe. Teraz rysuje wyłącznie lokomotywy, za to chętnie. Aspik spędza cały dzień w przedszkolu rysując lokomotywy. Produkuje ich dziennie około czterdzieści. Wszystkie niemal identyczne. Ja wiem, to jest nowa stereotypia, powinnam to zwalczać ale ta aktywność ma sens. Ćwiczy rękę. Jak szlaczki.
Zestawy klocków lego Aspik otrzymuje regularnie od dziadków. Przy pierwszym takim prezencie byłam mocno sceptyczna. Jak dziecko, które nigdy nie ułożyło nic poza wieżą z klocków duplo poradzi sobie z ułożeniem takich małych klocków? Myliłam się. Aspik składa taki zestaw dokładnie zgodnie z instrukcją. Często zajmuje mu to cały dzień (albo całą noc, jeżeli podarunek otrzymał wieczorem). Skończony produkt odkłada i już się nim nie zajmuje.
CDN.

czwartek, 17 maja 2012

Codzienność

Zabieram się do nowego posta jak pies do jeża. Nie dlatego, że nie ma o czym pisać, nie dlatego, że pisać się nie chce. Po prostu pisze mi się coraz trudniej, pojawiają się nowe problemy, a ja bym chciała utrzymać blog w radosnej tonacji. Albo przynajmniej nie robić z niego tragicznej opowieści o wychowywaniu ciężko upośledzonego dziecka. Bo nasze życie tragiczne nie jest, a Aspik nie jest upośledzony :)

Jest jednak jedna sprawa, która męczy mnie i muszę wreszcie się na temat wypowiedzieć.
Czy ja mam walczyć przez całe życie?
Dzisiaj (i wiele razy wcześniej) odbierając Aspika z  przedszkola nie wzięłam jego rysunku. Powód bardzo prosty: Aspik myślał, że ja spakowałam rysunek, ja myślałam, że to on wziął swoje dzieło. I tym sposobem w domu okazało się, że kartka została w przedszkolnej szatni.
Sytuacja zwyczajna, normalna. Zostało, poczeka, jutro pójdziesz, synku, do przedszkola, weźmiesz.
Nic z tego. Trzeba wrócić, zabrać rysunek. Bo będzie wrzask, wycie i koniec pracy na resztę dnia. A po południu trzeba jeszcze poćwiczyć.
Wszystko w porządku, rysunek był w przedszkolu, odebraliśmy, wróciliśmy ze zgubą do domu, cała operacja trwała prawie godzinę.
Aspik spokojny, matka zadowolona. No, prawie zadowolona. Bo w głowie matki zapala się czerwone światełko: źle zrobiłam, znów uległam dziecku. Jestem dla niego zbyt pobłażliwa, pozwalam się terroryzować. Pozwoliłam własnemu synowi wejść mi na głowę.

I już nie wiem, co robić.

Mogę walczyć z Aspikiem i nie ulegać mu w tych drobnych sprawach jak natychmiastowy powrót do przedszkola po zaginiony rysunek. Wtedy Aspik będzie nieszczęśliwy ale może rzeczywiście się czegoś nauczy. Otoczenie będzie postrzegało matkę jako niewydolną wychowawczo (bardzo ładne sformułowanie). Aspika otoczenie będzie uważało za rozwydrzonego bachora. Matka będzie miała wyrzuty sumienia i nieprzespaną noc z powodu płaczu syna.
albo
Mogę walczyć z otoczeniem (najbliższymi, sąsiadami...) i dalej pozwalać mu wyprowadzić się z domu po zaginiony rysunek. Wtedy Aspik będzie zadowolony. Otoczenie będzie postrzegało matkę jako sterroryzowaną i niewydolną wychowawczo. Otoczenie będzie uważało Aspika za rozwydrzonego bachora ale z winy matki, która mu na wszystko pozwala. Matka będzie miała wyrzuty sumienia bo może rzeczywiście na zbyt dużo pozwala Aspikowi.

Niezależnie od wybranej opcji trzeba walczyć?

sobota, 12 maja 2012

Czapka

Aspik nigdy nie wyszedł na dwór bez czapki.
Nawet jako niemowlak nigdy nie zdejmował sobie czapek/kapelusików z głowy. Później przypominał przed wyjściem jeśli matka zapomniała/celowo nie założyła mu czapki.
Nakrycia głowy tolerował właściwie wszystkie. Mieliśmy całą kolekcję czapeczek materiałowych, polarkowych, wełnianych, kapelusiki, czapki z daszkiem... Jedną upodobał sobie wyjątkowo.Była to odziedziczona po starszym kuzynie czapka z daszkiem i ochraniająca kark przed słońcem. O, taka:
Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.decathlon.com.pl/
Wyrósł z niej, niestety i upodobał sobie żarówiastoróżowy kapelusik chyba ze skaju :)
Kiedy kupiliśmy rowerek biegowy, Aspik dostał także kask. Niestety nie uznał go za wystarczające nakrycie głowy i zakładał wyłącznie na czapkę.
Raz się zdarzyło, że jedna z czapek (czarna z Zygzakiem) się gdzieś zapodziała. Prawdopodobnie została w autobusie. To był najgorszy tydzień dla całej naszej rodziny. Niestety nie udało się również kupić substytutu...
Po tygodniu problem nagle i niespodziewanie zniknął. Tak po prostu, jakby nigdy go nie było. Sytuacja miała miejsce dwa lata temu prawdopodobnie pod koniec sierpnia. Ale ostatnio...
Aspik zapytał, kiedy pójdziemy kupić czarną czapkę z Zygzakiem, którą zgubił w autobusie :) Pamięć Aspika jest niesamowita ale postrzeganie czasu właściwie nie istnieje. Mam wrażenie, że wspomnienia wracają do niego jakby wszystko działo się dzień wcześniej, nie przed dwoma laty.
Wspomnienie zguby spowodowało, że nową, czerwoną czapkę z Zygzakiem nosi cały czas na główce i naprawdę trudno go namówić, żeby zdjął ją przynajmniej na czas posiłku.
Jeżeli zobaczycie pięcioletniego chłopca w czerwonej czapce lub różowym kapeluszu, trzymającego kurczowo ręki matki to możecie być prawie pewni, że to my. Upewnicie się, jeśli ten chłopiec będzie opowiadał głośno, niemal krzykiem o Pm36 :) Jeśli będzie zimno, tym łatwiej będzie nas rozpoznać. Matka będzie trzęsła się z zimna, syn będzie miał na sobie krótkie spodenki i rozpiętą bluzę o zbyt krótkich rękawach (nie zaakceptował nowej).

wtorek, 8 maja 2012

Nasze wyjazdy

Czytający nasz blog pewnie się już zorientowali, że lubimy wyjazdy. A raczej matka lubi wyjazdy i ciągnie ze sobą dziecko na siłę ;)
Tak jest. Jeździmy gdzie się da, wyszukujemy najlepsze dla nas miejsca. Zwariowalibyśmy w domu.
Staram się przynajmniej raz w miesiącu zabrać Aspika do jakiegoś nowego miejsca. Czasem przymierzamy się dwu, a nawet trzykrotnie do pozostania gdzieś, często cały pobyt ogranicza się do obejrzenia bramy bo Aspik nie chce zostać, bo coś Aspika zdenerwuje albo po prostu się nie spodoba. Ale po oswojeniu miejsca już jest dobrze :)

Tylko raz udało nam się zostać gdzieś na noc. Z konieczności wracamy zwykle tego samego dnia dlatego ograniczamy się do najbliższego naszego otoczenia.


Zazwyczaj wyprawa połączona jest z wizytą lekarską, choć zdarzają się wyjazdy spontaniczne. Aspik uwielbia lokomotywy więc na hasło "muzeum kolejnictwa" podrywa się i biegnie założyć buty :)
Zawsze jeździmy pociągami. Wybraliśmy ten środek transportu świadomie bo, mimo że ogranicza dostępność niektórych atrakcji, jeździ po torach ;) I ma wewnątrz toaletę.
Mamy szczęście mieszkać blisko warszawskiego węzła kolejowego więc możemy dotrzeć prawie wszędzie naszym środkiem transportu.
Planowanie każdego wyjazdu jest trudnym i żmudnym procesem. Trzeba sprawdzić dostępność komunikacyjną wybranego miejsca w dzień powszedni i weekend, dowiedzieć się, czy w pobliżu są jakieś sklepy (nigdy nie wiadomo, co Aspikowi przyjdzie do głowy). Dopytać się o godziny otwarcia, jeżeli planujemy zwiedzanie. Dopytać się ile osób odwiedza dane miejsce, czy jest tam głośno, czy jest kolorowo...
Często przez telefon uzyskuję informacje niezgodne z rzeczywistością. Jakaś pani z entuzjazmem tłumaczy, że miejsce jest wymarzone dla dzieci, najwspanialsze. Na miejscu okazuje się, że miejsce rzeczywiście jest wymarzone dla dzieci ale zdrowych, bez nadwrażliwości. Jest dużo kolorów, muzyka gra bardzo głośno, dużo się dzieje. To nie dla Aspika.
Od pewnego czasu jeżeli planujemy wyprawę nie do muzeum kolejnictwa najpierw jadę sama w miejsce docelowe. Sprawdzam, pytam. Dopiero później zabieram ze sobą Aspika.
Aspik nie lubi nowych miejsc i czynności. Przed wyjazdem tłumaczę mu, gdzie jedzie i co będzie tam mógł zrobić. Pokazuję zdjęcia. Pierwsza reakcja zawsze jest taka sama (płacz, drżenie bródki). Później, kiedy jest już dobrze, oznaczamy datę wyjazdu w kalendarzu.
To działa ale... nie zawsze. Centrum Nauki Kopernik jeszcze nie odwiedziliśmy mimo kilku podejść. Aspik jakoś nie może się przemóc i wejść do budynku.

Pozdrawiamy serdecznie,
Podróżnicy ;)

poniedziałek, 7 maja 2012

Krótko - Muzeum Kolejnictwa w Warszawie

W warszawskim Muzeum Kolejnictwa bywamy często, żartujemy sobie nawet, że powinniśmy tam wykupić abonament ;) O samym muzeum opowiem kiedy indziej, teraz o naszym kolejnym tam pobycie.
W sobotę byliśmy u neurologa, który na szczęście nic nowego nie stwierdził. Pogoda była piękna, Aspik miał dobry dzień, postanowiliśmy więc odnowić naszą znajomość z Ty2 (jeden z ulubionych eksponatów Aspika).

W muzeum wystawiana była makieta kolei w skali 1:30. Pociągi jeździły po torach, wydawały dźwięki, można było nawet usłyszeć nasypywanie węgla do paleniska ;) Pan obsługujący makietę i wprawiający maszyny w ruch co chwila do kominów dolewał specjalny płyn, który powodował, że parowozy buchały parą.
Jeździły 4 lokomotywy z wagonami: towarowy Ty2, osobowy OKo1, pospieszny Ok1 i Krokodyl (lokomotywa elektryczna).
Aspik obejrzał pokaz 3 razy i był zachwycony. Naprawdę warto było to zobaczyć.
Zwiedzających tego dnia było niewielu. Było spokojnie i fajnie. Tak normalnie. Spędziliśmy wspaniałe trzy godziny pośród lokomotyw. Aspik nawet odważył się wejść do prawdziwej lokomotywy (niektóre eksponaty mają dostawione schodki i można sprawdzić, jak wyglądają w środku). Wcześniej bardzo się tego bał, a teraz sam chciał wejść. Jestem z niego bardzo dumna.
Na pamiątkę kupiliśmy dwie pocztówki do kolekcji. Tym razem naszą kolekcję wzbogaciły zdjęcia lokomotyw  wąskotorowych Px48 i Px29. Już wiszą na brzegu łóżka, żeby Aspik mógł w każdej chwili popatrzeć na swoje ukochane lokomotywy.
Żałujemy tylko jednego: że makieta była wystawiana tylko do 6 maja ;(
Ale Muzeum Kolejnictwa działa cały czas i z pewnością niedługo znów tam pojedziemy!

wtorek, 1 maja 2012

Zmartwienie

Aspik czasem ogląda telewizję. Lubi bajkę "Tomek i przyjaciele",  "Jak to jest zrobione", jednak najciekawsze są wiadomości, szczególnie katastrofy. Te Aspik ogląda z zapartym tchem. Dlaczego? Bo się martwi. Dowiedziałam się o tym zupełnie przypadkiem kilka miesięcy temu.

Oglądaliśmy razem film "Gnomeo i Julia". Zawsze razem oglądamy filmy, zawsze na komputerze. Ja zawsze wcześniej sprawdzam, czy film "nadaje się" dla Aspika, czy nie ma strasznych scen itp. Film "Gnomeo i Julia" pozytywnie przeszedł matczyną selekcję :)
Mniej więcej w połowie filmu jest scena, w której Gnomeo (krasnal ogrodowy) stoi na ulicy. Nadjeżdża ciężarówka i słychać brzdęk. Wiadomo, co można pomyśleć... A nie, bo ciężarówka przewoziła filiżanki, które przez niedomknięte drzwi wypadały na zewnątrz i tłukły się na ulicy. Kiedy pokazano kolejne tłukące się filiżanki i Gnomeo szczęśliwie uratowanego, Aspik zaczął płakać. Nie dał się uspokoić, zwykłe nasze sposoby nie działały. W końcu wydusił wśród łkań pytanie, czy w ciężarówce jest jeszcze wystarczająco dużo filiżanek. Zapewniłam go, że tak ale problem nie dawał Aspikowi spokoju. Jeszcze po zakończeniu filmu kilka razy zadał to pytanie.
Później już wiedziałam, jak zareagować na nagły płacz po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami. Aspik zaczął wyć szczególnie intensywnie na spacerze. Tu matka musiała wykazać się spostrzegawczością bo przyczyną była okładka jakiejś gazety w mijanym kiosku (kto daje zdjęcia z katastrof na okładki??). Zapewniłam go tylko, że takie pociągi jeszcze istnieją, że nie wszystkie się rozbiły. Chwilę później Aspik był szczęśliwy i z zapałem ciągnął mnie na dworzec kolejowy. Chciał jechać na miejsce katastrofy. Chciał sprawdzić, czy podkłady tam były drewniane, czy zostały wymienione na betonowe...



Właśnie przed chwilą Aspik zainteresował się katastrofą ultralekkiego samolotu. Rozbił się na lotnisku Bemowo, 2 osoby zginęły. Aspik oglądał z przejęciem, w końcu zapytał: "I tak jest jeszcze kilka ultralekkich samolotów, prawda?"