poniedziałek, 28 maja 2012

Jest fajnie!

Dawno nie pisałam o Aspiku aktualnym. Wspominek było sporo, nowości niewiele. Czas więc na wspominki bardziej aktualne.
Zauważyliście pewnie, że nie ujawniamy się zupełnie. Tak jest lepiej, ja jestem matka Aspika, Aspik to Aspik. Korzystając z powyższego mogę sobie ponarzekać nie martwiąc się, że ktoś będzie miał do mnie pretensje, że o nim piszę. A narzekać też trochę trzeba.
Dlaczego tak jest, że ludzie, którzy powinni być dla Aspika najbliżsi nie chcą nawet na krótko się z nim spotkać? Ja wiem, jaki jest Aspik, jak się zachowuje, ale tak się nie robi. Zła jestem po prostu.
Aspik wyczuwa, przez kogo jest akceptowany, a przez kogo nie. Dlatego nie lubi odwiedzać dziadków. Dlatego z trudem zostaje z ojcem przez kilka godzin. Dlatego wczoraj złapał mojego przyjaciela za rękę i tylko z nim chciał iść.
Aspik nie lubi jeździć do dziadków i ojca bo nie czuje się tam dobrze. Bo oni chcą, żeby Aspik nie zachowywał się "w ten sposób". A skoro dziecko nie czuje się dobrze to zachowuje się jeszcze bardziej "w ten sposób". I tak spiralka się nakręca.

Żeby nie smęcić za bardzo, teraz weselsza strona życia.
W ostatnim miesiącu Aspik był dwukrotnie na urodzinach.
Najpierw Szymon, czterolatek. Ja od kilku lat przyjaźnię się z jego mamą. Kilkoro (chyba sześcioro) gości, Aspik najstarszy. Oboje bawiliśmy się świetnie. Aspik biegał z chłopakami i udawał superbohatera. UDAWAŁ! Nie tylko odtwarzał zachowania innych ale stworzył własną tajną broń: "rzut kapustą". :)
A wczoraj nasza czteroletnia sąsiadka miała przyjęcie w sali zabaw. Kulki, zjeżdżalnie i chrupki, czyli to, co Aspik uwielbia. Dwie godziny bezproblemowej zabawy.
Dziękuję wszystkim wymienionym powyżej, a także tym niewymienionym: rodzicom jubilatów, rodzicom małych gości i oczywiście dzieciom za to, że zaakceptowali Aspika z jego dziwactwami i do niczego nie zmuszali. Że mogliśmy tak fajnie spędzić te dni. Pewnie żadne z nich podziękowań nie przeczyta ale chciałabym, żeby cały świat wiedział, jakich mamy fajnych sąsiadów i przyjaciół.

W międzyczasie, pomiędzy uroczystościami, byliśmy u mojego brata. Brat ma domek z podwórkiem i trzyipółletniego syna (uwielbiam pisać liczebniki słownie ;)). Sama radość.
Dwa dni, zarwana noc, a ja odpoczęłam jak nigdy. Rodzinkę też mamy fajną :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz