Aspik od pewnego czasu nosi do przedszkola zabawkową lokomotywę, zostawia ją w szafce w szatni i zabiera po skończonych zajęciach.
Dziś stała się tragedia: lokomotywa została w domu.
Aspik zorientował się dopiero w przedszkolu. Rozpłakał się natychmiast, chciał się ubrać i iść do domu po zgubę. Płakał tak strasznie, że zgromadził się przy nas spory tłumek. Na szczęście panie znające Aspika tłumek rozpędziły. Nie potrzebne były nam "dobre rady" nie znających problemu mamuś i tatusiów.
Udało mi się przekonać Aspika, że może iść do sali, a lokomotywę ja przyniosę i do jego szafki włożę. W szafce znalazły się za to dwie monety. Trzeba było także włożyć coś niezbyt rzucającego się w oczy do Aspikowej kieszeni - trafiła tam pomadka matki.
Aspik już spokojny wszedł do sali i poszedł poinformować panie, że wychodzi po obiadku.
Takie małe tragedie zdarzają się często. Powoduje je jakiś drobiazg, np. pączek z lukrem, a nie z cukrem pudrem, albo wielkie rzeczy, np. remont drogi powodujący, że w promieniu kilometra Aspik czuje smród asfaltu. Na małe tragedie zwykle nie mam żadnego wpływu, mogę tylko próbować ją przewidzieć i zapobiec. Dziś zawiodłam, powinnam była przypilnować lokomotywy.
Jeśli mała tragedia już się stanie trzeba naprawić świat tak, żeby wrócił na właściwe tory. W przypadku braku pączka z cukrem pudrem w trzech najbliższych cukierniach należy kupić taki z lukrem, wrócić do domu z wrzeszczącym Aspikiem, zdjąć lukier i posypać pączek cukrem pudrem.
W przypadku niezapowiedzianego remontu drogi są dwa sposoby: nosić maseczkę osłaniającą nos lub obejść remont tak, żeby nie było czuć smrodu.
W przypadku zapomnianej lokomotywy trzeba albo po nią wrócić, albo, jeżeli czasu na powrót jest zbyt mało, zastąpić lokomotywę czymś z matczynej torby. Najlepiej, żeby to coś miało koła i tłoki. Niedawno sprzątałam przepastne wnętrze mojej torby, więc żaden upragniony sprzęt tam się nie pałętał. Zawiodłam po raz drugi. Aspik jednak niedawno zafascynował się monetami kolekcjonerskimi więc tym razem udało się zastąpić lokomotywę największymi monetami z portfela matki.
Najwazniejsze, ze udalo sie jakos wybrnac z sytuacji i zazegnac wiekszej histerii. U nas niestety takie "tragedie" tez zdarzaja sie dosc czesto, nigdy nie wiadomo, jaki drobiazg moze wyprowadzic dziecko z rownowagi. Pozdrowiam Was cieplo!
OdpowiedzUsuńfajnie, że tak dużo dziś o Aspiku,a tragedie u nas te same. kiedyś Józio zostawił w przedszkolu dinozaura, a był to piątek. W sobotę i w niedziele przedszkole zamknięte. Ciężko było.
OdpowiedzUsuń