piątek, 8 listopada 2013

Do hymnu!

Wielokrotnie słyszałam bardzo miłe uwagi, że mój syn pięknie śpiewa, że ma super słuch i koniecznie powinien chodzić na jakieś zajęcia muzyczne.
Owszem, Aspik świetnie zapamiętuje i potrafi powtórzyć wiele melodii. Potrafi też zapamiętać czyjąś wypowiedź i powtórzyć ją z idealną intonacją. Ale to zapamiętuje mimowolnie, nie uczy się najpierw tekstu, później intonacji.

-----------------------------------------
Aspik chodził do przedszkola przez trzy lata, co oznacza, że trzy razy uczył się kolęd. Dzieciaki z zaburzeniami autystycznymi często mają dobrą pamięć i słuch muzyczny, więc nauka nie powinna sprawiać problemów.
A jednak problem był.
Nauczycielka uczyła dzieciaki najpierw tekstu, a później śpiewania. Standardowa, wypróbowana na wielu pokoleniach metoda nauki tym razem nie podziałała, czy może podziałała zbyt dobrze.
Aspik nauczył się tekstu razem z melodyką i rytmem języka mówionego i za nic nie mógł dopasować tej wiedzy do melodii kolędy. Musiał nauczyć się jej po raz drugi, tym razem z melodią śpiewaną. Było to trudne, bo wcześniej zapamiętany tekst musiał wyrzucić z pamięci.

-----------------------------------------
Rozpoczęcie roku szkolnego odbywało się na boisku szkolnym. Dzieciaki z zerówek stały na trawniku, na szczęście, bo Aspik przez niemal cała uroczystość obserwował mrówki.
Poderwał się i stanął na baczność dopiero przy haśle "Do hymnu". Powrócił do przerwanej czynności na hasło "Spocznij".

-----------------------------------------
11 listopada niedługo, dziecko przez cały rok nic na ten temat nie mówiło. Dzisiaj zapytało, czy w poniedziałek w południe będzie w telewizji "transmisja obchodów".
Dlaczego? Bo on chce posłuchać tych rozkazów i śpiewów :)

-----------------------------------------
Matka nie pomyślała, że przed 11 listopada nauczycielka będzie uczyła dzieci hymnu państwowego. Nie uprzedziłam nauczycielki, że Aspika nie można uczyć tekstu jakiejkolwiek piosenki, bo to niewykonalne.
Dziś odebrałam syna szczęśliwego, bo zrobił czerwono-biały kotylion (sam!) i nauczył się nowej piosenki. I zaczął śpiewać. Oj... to nie brzmiało jak Mazurek Dąbrowskiego, chociaż słowa prawie się zgadzały...
Do wieczora słychać było u nas tylko "Marsz, marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski...", czasem nawet w rytmie i z właściwą melodią.
Do Święta Niepodległości mamy jeszcze dwa dni, może uda nam się naprawić to aspikowe śpiewanie ;)

2 komentarze:

  1. Wrrr... Metoda praktykowana przez pokolenia wcale nie oznacza dobrej metody. Cos na ten temat wiem . Ale niestety szkolnictwo jest najtrudniej reformowalna dziedzina zycia;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję, że się udało :)
    Młody stał podczas transmisji na baczność i śpiewał bezbłędnie (no dobrze, prawie bezbłędnie :D).

    OdpowiedzUsuń