wtorek, 7 maja 2013

Wariacki dzień...

... czyli Aspik u psychiatry.

Ciekawa jestem, co myślą nasi znajomi, kiedy mówię, że muszę iść z synem do psychiatry. Jak to, z takim małym dzieckiem do TAKIEGO lekarza?
Ano tak.
Ponieważ dokumentację medyczną prowadzi lekarz, lekarz stawia diagnozę i wydaje zaświadczenia, musimy chodzić do lekarza. Specjalizacja: psychiatria dziecięca.
Terapeuci Aspika owszem kontaktują się z lekarzem, oni najczęściej widzą syna, pracują z nim 2 razy w tygodniu każdy, ale ostatnie słowo należy do pani psychiatry. Ona ocenia stan dziecka, pyta o problemy, sprawdza postępy dziecka i kieruje na dalsze terapie.
Akurat dzisiaj wypadła nam kontrola. Powinniśmy być na "przeglądach" co pół roku.
Wygląda to tak: wchodzimy do gabinetu, Aspik rzuca się na zabawki, a ja mówię o postępach/problemach. Kilka minut później wychodzę, syn zostaje sam na sam z panią psychiatrą. Co się dzieje przez pół godziny za zamkniętymi drzwiami gabinetu - nie wiem i pewnie się nie dowiem, ale co chwila słychać stamtąd śmiech Aspika. Później jeszcze krótkie podsumowanie, zalecenia, grzeczne "do widzenia" i do domu.
Przynajmniej tak powinno to wyglądać. Ale teoria a praktyka...
Dzisiaj po wejściu do gabinetu pochwaliłam syna, że taki spokojny, otwarty, kochany... Żadnych problemów. Faktycznie żadnych problemów nie było aż do pożegnania. Duża zabawkowa kuchnia była tak zajmująca, że Aspik wyjść nie chciał.
Może jednak nie konstruktor tylko kucharz?

----------------------------------------------------------
Jak już o dniu wariatów mówimy...
Dla Was, drodzy maturzyści:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz