Nie wiadomo jeszcze, czy Aspik zostanie przyjęty do przedszkola czy będzie musiał iść do zerówki szkolnej (czego ani sobie ani jemu nie życzę). Wiadomo natomiast, że Aspik będzie musiał kiedyś nauczyć się czytać. I że nie będzie to łatwe.
Mieliśmy dawno temu przygodę z metodą Domana. Matka zrobiła kartki z kilkuset słowami, bawiła się z dzieckiem kilka miesięcy, a dziecko co? Ano nic. Kilka słów zapamiętał i potrafi "przeczytać" ale tylko w takiej formie, jak była na karcie. Czyli zna i przeczyta słowo "jajko" ale już nie "jajka". Prawdopodobnie przyczyną są problemy w komunikacji międzypółkulowej i baardzo niewielkie wykorzystanie prawej półkuli (odpowiadającej za wyobraźnię, myślenie obrazami, syntezę informacji).
Po rozmowie z psychologiem i pedagogiem stwierdziłam, że nie da się Aspika nauczyć czytania metodą "tradycyjną", czyli zaczynając od literek. Bo Aspik literki zna, a i tak nie zbuduje z nich słowa. Tym bardziej nie przeczyta (ly-o-ky-o-my-o-ty-wy-a - przyznacie, nie da się zrozumieć). Zostaje nam więc metoda sylabowa lub właśnie Doman. A że Domana już wypróbowaliśmy więc wyboru już nie było.
Czytanie sylabowe, analityczno–sekwencyjne wykorzystuje lewą półkulę mózgu, będziemy opierać się na mocnych stronach Aspika.
Szczęśliwie się złożyło, że Aspik właśnie zainteresował się czytaniem. Wypytywał, jak się pisze jakiś wyraz. Daje mi to nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zainteresuje się też nauką czytania. A jak Aspik coś zaczyna to zawsze kończy więc nadzieja, że Aspik będzie czytał jest uzasadniona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz