piątek, 9 maja 2014

Kolejka

Miało być o pociągach, ale pociągi poczekają. Tym razem krótki wpis o kolejce ;)

Czasem matkę nachodzi taka myśl, że Aspik zaburzeń się pozbył (oczywiście matka wie, że to niemożliwe). Że zupełnie zwyczajnym chłopcem jest, zatem nie ma co go po lekarzach ciągać, terapie serwować. Trzeba dać dziecku się bawić.
Zwłaszcza, gdy na przystanku tramwajowym dziecko informuje zupełnie grzecznie starszego pana, że właśnie nadjeżdża stary tramwaj. I odpowiada na pytanie, czy takie tramwaje lubi. Lubi.
Pan dalej informuje, że on woli takie nowsze. Na to młody z pytaniem, czy te 120N, nieco starsze, czy może 120Na.
Później dziecię bierze pana za rękę i razem wchodzą do tramwaju. Tego starego.
A ja słyszę, że dziecko bardzo dobrze wychowane, grzeczne, uprzejme, z bogatym słownictwem. I takie otwarte. Rzadko spotyka się takie dzieci.

Później, innego już dnia czekamy w kolejce do ortopedy. Kolejka taka sobie, pięć czy sześć osób, chociaż zapisy na godziny. Ale, jak informuje pani z recepcji, to godzina orientacyjna. Czyli należy przyjść na określoną godzinę i zorientować się, za kim się będzie wchodzić.
Czekamy zatem całe dwie minuty, gdy Aspik zaczyna śpiewać.
Uciszony przez matkę zmienia płytę na mówienie "nudzi mi się" w regularnych 30-sekundowych odstępach. Co jakiś czas jeszcze pyta "długo jeszcze?" i "która godzina?"
A gdy mija godzina określona na skierowaniu - zaczyna płakać, bo teraz będzie trzeba czekać do następnego dnia.
Wytrwaliśmy w ten sposób 4 osoby, czyli prawie godzinę. Kolejka tymczasem robiła się dłuższa. Razem z nami czekają same starsze osoby. Cóż, jak powiedział pewien pan (również czekający), ortopeda to lekarz dla starych ludzi. Społeczeństwo się starzeje, kolejki do ortopedy się wydłużają. Po co my tam poszliśmy??
Gdy po raz kolejny ktoś popatrzył na Aspika z dezaprobatą, której trudno się dziwić, ja rzuciłam w przestrzeń: "Jakie niegrzeczne dziecko. Niewychowane. Nie potrafi zachować się w kolejce."
To sprowadziło na nas zaciekawione spojrzenia. Kontynouowałam. Powiedziałam, że syn ma zespół Aspergera, nie rozumie norm społecznych. Musi nauczyć się zachowywać właściwie, bo to nie jest dla niego oczywiste i naturalne. Że siedzenie w poczekalni pełnej ludzi jest dla niego problemem.
Usłyszałam, że dziecko ma prawo się nudzić w takim miejscu, ma prawo zachowywać niewłaściwie, bo to jeszcze małe dziecko.
Zaledwie siedmioletnie.

Czyli według powszechnej opinii Aspik jest zwyczajnym, bezproblemowym dzieckiem.

Wyjątkiem jest pan ortopeda, który kazał Aspikowi się rozebrać, sprawdził jego stopy i stwierdził, że wszystko jest ok. Stwierdził także, że syn jest bardzo niegrzeczny. Zapytał go, kto go nie wychował. I stwierdził, że takie dzieci będą pod kontrolą, bo na szczęście prawo się zmienia.
Nie dociekałam, o co panu doktorowi chodziło.

3 komentarze: