A po drugie...
Oficjalne urodzinki Aspika sie odbyły. Niestety jakoś tak wyszło, że nikt nie robił zdjęć.
Uroczystości podzielone na część rodzinną matki Aspika i część rodzinną ojca Aspika. Dwa dni tortów, prezentów i wyłącznego zainteresowania. To musiało przypaść do gustu sześciolatkowi.
Myślałam, że na naszą część urodzin kupię jakiś tort w cukierni. A gdzie tam, Aspik zażyczył sobie "kopiec kreta". Zrobiłam, syn zachwycony był aż do pierwszego spróbowania. Nasz tradycyjny dialog:
- Dobre, synu?Tak jest zawsze, kiedy Aspik próbuje nowych smaków.
- Dobre.
- To zjadaj.
- Ale mi nie smakuje.
Następnego dnia na części drugiej urodzin znów był "kopiec kreta". Tym razem ciasto zostało rozbebeszone, Aspik wyjadł banany ze środka. Wiedział, że w domu to nie przejdzie, ale dziadkowie na wszystko pozwalają...
Prezentami Aspik zachwycony, z resztą nic w tym dziwnego, któż nie lubi dostawać prezentów?
Do lepszych wiadomości.
:)
Kciuki w górę! Aspik to kolega Józka, jak zawsze
OdpowiedzUsuń- czy Ci smakuje -pytam młodego:- tak pyszne, ale nie,dziękuję - i nie zjada ani kawałka.
Ja właśnie jestem przed pieczeniem urodzinowego tortu dla Kamisia i zupełnie nie mam na niego pomysłu, najlepiej, żeby był chipsowo-żelkowo-krakersowy z domieszką czekolady :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za sprawy zdrowkowe Aspika. Pozdrowienia!
Któż nie lubi dostawać prezentów? Ja :) Bo nie lubię niespodziewanek. Żeby prezent był udany, ktoś musi mnie bardzo dobrze znać.
OdpowiedzUsuń