Dzisiaj byliśmy na pierwszych zajęciach grupowych w nowej poradni. Było super. Matka jak zwykle bez potrzeby przeżywała.
Pięciu nieco starszych od Aspika chłopców. Aspik pięknie wszedł w grupę, a grupa bez problemu go przyjęła.
Co się działo na zajęciach - nie wiem. Mój syn nie opowiada o niedawnych przeżyciach. Ktoś inny mówił, że grali w dwa ognie. Nie wiem, jak poradził sobie mój maluch, który ma olbrzymie problemy z łapaniem i rzucaniem piłki. Później przerwa na wspólny posiłek i część druga - stoliczkowa.
Aspik był bardzo zadowolony z zajęć. Powiedział, że w piątek też przyjedzie.
Matka w tym czasie gadała z innymi mamami. Miałam okazję wypytać inne mamy o różne sprawy. Cenna wiedza bardziej doświadczonych :)
Jakoś tak się dziwnie ułożyło, że nie było żadnej dziewczynki ani żadnego tatusia. Brak dziewczynek potrafię zrozumieć, statystyki wykazują stosunek dziewcząt do chłopców jak 1:4. Ale dlaczego tatusiowie nie przyprowadzają dzieci?
Zaczynam narzekać, trzeba kończyć post. Pa.
Z King Kongiem wszędzie chodzę ja (prawie wszędzie;)) i znam kilku podobnych ojców, więc to pewnie kwestia szczęścia:)
OdpowiedzUsuńbrawa dla Aspika w nowej grupie!
OdpowiedzUsuń