czwartek, 31 października 2013

Siła rodziców


Kobieta dzieciata przestaje być kobietą. Zostaje matką i tyle. Panowie się roześmieją, ale... czy któraś z dzieciatych Pań czytających tego nie doświadczyła?
Kobieta mająca dziecko z jakąkolwiek niepełnosprawnością przestaje być kobietą podwójnie. Zostaje matką dziecka niepełnosprawnego, jego opiekunem, lekarzem, fizjoterapeutą, dietetykiem, szoferem i czort wie, kim jeszcze. Musi nagle nabyć wiedzę na temat choroby własnego dziecka, żeby niejednokrotnie tłumaczyć lekarzom, co jej dziecku jest i czego potrzebuje.
Ale wiecie co? To jest możliwe.
Matka może wszystko.
Dyskryminuję Panów, przepraszam, już się poprawiam. To przez pisanie o sobie ;)
Rodzic może wszystko.
Może znać najdrobniejsze szczegóły problemów swojego dziecka, znaleźć dostęp do nieosiągalnych terapii, zna najnowsze informacje medyczne, odczytuje najdrobniejsze sygnały dziecka.
Rodzice mogą wszystko, ale nie w pojedynkę.
Na samym początku założyłam blog, żeby nie być sama. Przyjaciele mówili "przecież on jest taki ładny", "wyrośnie", lub "przecież wszystkie dzieci w tym wieku tak się zachowują". Wiem, że chcieli dobrze. Tylko ja potrzebowałam się wygadać.
Później Aspik (nadal będę na blogu go tak nazywać) zaczął chodzić na terapię grupową, a ja razem z innymi rodzicami spędzaliśmy czas w poczekalni gadając o wszystkim i o niczym. To było cudowne odkrycie, móc powiedzieć o problemach i zostać zrozumianym, bez pytań i pouczeń. Tak po prostu.
Nie wiedziałam wtedy, że inni rodzice mieli podobny problem, jak ja. Oni założyli Klub rodziców Autyzm HELP. Klub istniał najpierw w Łodzi przy fundacji JiM, teraz rozrósł się niemal na całą Polskę, a tam, gdzie jeszcze go nie ma, rodzice niebawem go założą.
Nie tak dawno dwie kochane kobietki Bogusia i Monika zrobiły tak w Olsztynie. Miałam zaszczyt być na uroczystym otwarciu, za co wszystkim ogromnie dziękuję. Było cudownie.
Nic to, że musiałam wstać przed 4 rano, spóźnić się na pociąg, łapać stopa na miejsce zbiórki. Ta mała przygoda spowodowała, że było jeszcze fajniej ;)
A na miejscu... Było tak, jakbyśmy wszyscy znali się od dawna. Był tort, gadanie o wszystkim i o niczym, śmiech i radość ogólna. Prezentacja Tomka na temat siły rodziców, tego, że mogą wszystko, nawet zorganizować międzynarodową konferencję. Pamiątkowe zdjęcie.



PS. To pisałam ja, Aspikowa, matka Aspika, autorka wszystkich dotychczasowych wpisów tutaj. Dlaczego tak? W blogowej przestrzeni tak jest łatwiej, sporo ludzi mnie zna właśnie jako matkę Aspika.
PPS. Jestem matką Aspika i nie przestałam być kobietą :) M. :*
PPPS. Moniko, dzięki za poprawienie i tak świetnego humoru wtedy na spotkaniu. Jeszcze nikt mnie tak nie odmłodził :D

2 komentarze:

  1. Do tej pory śmieję się do siebie na wspomnienie tamtego momentu:) A było tak( dla tych którzy chcieliby wiedzieć i też się pośmiać z mojego opóźnionego zapłonu): Podchodzi do mnie jakieś młode dziewczę i przedstawia się:- "Cześć Aspikowa jestem. No to pomyślałam sobie, że przyjechała dziewczynka z zespołem Aspergera na nasze spotkanie, albo może siostra kogoś z Aspergerem.......BUZIAKI KOCHANA i DZIĘKUJĘ ŻE BYŁAŚ Z NAMI!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bomba! szkoda, że tego nie słyszałam! Twój przyjazd to była największa niespodzianka tego dnia!

      Usuń