poniedziałek, 25 czerwca 2012

Małe tragedie

Wróciliśmy z czterodniowego wyjazdu. Było super, chociaż Aspikowi dwa razy zepsuł się świat. A dzisiaj nastąpił trzeci koniec świata. Ale po kolei.
Pojechaliśmy do mojego brata pomieszkać u niego kilka dni. Czasem tak robimy, a oni jeszcze nas nie wygonili ;) Pierwszy problem zdarzył się, kiedy mój brat ugryzł Aspikowi kawałek parówki. Ja wiem, że podjadanie aspikowego jedzenia kończy się źle. Tym razem też tak było. Całe szczęście zapasowa parówka była w lodówce, świat w ciągu półgodziny udało się naprawić.
Drugi problem był dzień później. Mój bratanek, drobny trzylatek, uderzył mojego syna, dorodnego pięciolatka. Chłopcy oglądali bajkę i to był problem. Aspik nie chciał stracić ani chwili z filmu więc nie mógł przyjść do mnie i powiedzieć, co się stało. Nie mógł też sam sobie poradzić bo przecież mniejszych się nie bije. I tak sobie biedak płakał bezgłośnie, żeby nie zakłócać fonii, aż doprowadził się do stanu drżącej bródki. Wtedy bratanek przybiegł pokazać, że coś się Aspikowi stało.
Tu już świata nie dało się łatwo naprawić. Z wielkim trudem po kilkunastu minutach i kilku przeprosinach Aspik się uspokoił, kazał cofnąć bajkę do momentu, kiedy został uderzony i oglądał dalej sam.

A dzisiaj najgorszy problem. Sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam ale wysłałam dziecię na wycieczkę na indiańskie ranczo z grupą przedszkolną. Mają jechać autokarem, piec kiełbaski na ognisku, jeździć na kucyku... Aspik bardzo nie chciał tam jechać, a ja bardzo chciałam, żeby spróbował.
Najwyżej dostaniemy dożywotni zakaz wysyłania dziecka na wycieczki ;)

5 komentarzy:

  1. Oj, te tragedie naszych dzieci :-) Dobrze, ze udalo sie uspokoic Aspika druga parowka, bo Kamis, jak mu tata zjadl jedna maline to wpadl w histerie i kazal mu z brzucha wyciagac, niewazne, ze byla ich pelna miska, bo TEJ jednej maliny nie da sie zastapic inna :-) Co do wyjazdu, to moze nie bedzie tak zle. Czasami nam sie wydaje, ze dana sytuacja jest zbyt trudna dla naszego dziecka, a potem okazuje sie, ze ono sobie swietnie poradzilo.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omatkoicórko.. To teraz trzymam kciuki, żeby wycieczka jednak nie okazała sie końcem świata.. Może wbrew nastawieniu Aspika będzie dobrze, coooo?

    OdpowiedzUsuń
  3. czas wycieczek, mój Józek dziś też pojechał z klasą, rabanu narobił na cały autobus, myślałam, ze pęknę ze śmiechu, gdy nauczycielka opowiadała mi o ich wyprawie. Józek koniecznie chciał zająć miejsce przy oknie, przepychał się do niego nie patrząc na starsze panie, a one chciały mu ustąpić miejsca, bo tak płakał... starsze klasy jeżdżą na kilkudniowe wycieczki - na razie nie do pomyślenia dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wycieczce było dobrze! Aspik wrócił z barwami wojennymi na twarzy (sukces, dał sobie namalować coś na policzkach) i bardzo zadowolony. Kiełbaski nie zjadł, na kucyku nie jeździł, z łuku nie strzelał ale... tam były dwie lokomotywki, które obwoziły dzieci po terenie. Uff...

    OdpowiedzUsuń