niedziela, 22 czerwca 2014

Jutro

Mało aspikowo, bardzo filozoficznie.


Tak by było idealnie. Na całe życie.
Ale czasem zdarza się inaczej. Czasem małżeństwo/związek się rozpada.
Niektórzy specjaliści mówią, że w takim przypadku rodzice powinni w takim samym stopniu uczestniczyć w wychowaniu dziecka. Widziałam propozycje "tydzień u mamy, tydzień u taty".
Drodzy specjaliści, tak się nie da.
Dziecko zostaje samo z jednym z rodziców, najczęściej z matką. A rodzic ten zostaje z problemami, które powinien móc z kimś dzielić.
Od dawna powtarzam, że najgorsze w samotnym macierzyństwie jest to, że nie ma z kim dzielić radości. Wszyscy znajomi mają dość wysłuchiwania, że dziecku już rośnie pierwszy ząbek, że ładnie zjadło obiadek. Nie chcą już oglądać rysunków i słuchać zabawnych powiedzonek.
Bo jakoś tak jest, że łatwiej słucha się o porażkach i problemach niż o radościach.
Z czasem emocje z poprzedniego związku się uspokajają i matka spotyka kogoś, z kim, jak jej się wydaje, chce dzielić życie. Ten ktoś akceptuje dziecko bez zastrzeżeń, dziecko nowym kimś jest zachwycone, po prostu sielanka. Dziecko co tydzień jeździ do ojca, który także zabiera go na święta i urodziny. Jest super.

Ale co się dzieje, jeśli nowa partnerka ojca nie akceptuje dziecka z poprzedniego związku swojego wybranka?
Ojciec nie zabiera dziecka na weekendy, czasami tylko spotka się z nim na mieście. Całe szczęście, że istnieją miejsca zabaw dla dzieci. Ojciec taki płaci na kilka godzin zabawy dziecka na zjeżdżalniach i w basenach z kulkami, a sam siada przy stoliczku i włącza laptop. A jak dziecko zgłasza, że głodne, zamawia pizzę. Oczywiście można jeszcze dziecko zabrać do dziadków, niech też nacieszą się wnukiem.
Dziecko czasem łapie lepszy kontakt z nowym partnerem matki niż z własnym ojcem. I co wtedy? Kogo zaprosić na Dzień Ojca? Kto ma chodzić na zebrania szkolne - ten widziany raz w tygodniu czy ten, który jest ciągle?
Straszne zamieszanie w życiu dziecka.

A czasem jest inaczej. Ojciec wcale się dzieckiem nie interesuje. Nie ma go ani w codziennym życiu, ani w weekendy. Nie ma go w decyzjach, od których czasami zależy całe życie dziecka.
Dziecku trudno wytłumaczyć, dlaczego nie ma komu złożyć życzeń na Dzień Ojca. Dziecku niepełnosprawnemu prawdopodobnie jeszcze trudniej.

W przeddzień Dnia Ojca pozwalam sobie powtórzyć dobrze znane powiedzenie:
Każdy może być ojcem, ale trzeba być kimś wyjątkowym, żeby być tatą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz