czwartek, 6 lutego 2014

O chorobie jeszcze raz.

Aspik raz na pół roku mniej więcej ma kontrolne wizyty u swojej pani doktor. U lekarza psychiatry dziecięcego.
Brzmi strasznie, prawda?
Często widzę to zdziwienie w oczach rozmówców, gdy o tym mówię.
"Takie małe dziecko, a już chodzi do psychiatry. Co będzie, jak dorośnie?"
Prawdopodobnie będzie to samo. Terapie, regularne wizyty u lekarza psychiatry. Miejmy nadzieję, że żadne leki nie będą potrzebne.

Rozmawiam często z ludźmi, wchodzę na różne fora internetowe. Rodzice szukający pomocy dla swoich dzieci często pytają, czy diagnozę może postawić inny lekarz, czy musi być to psychiatra.
W naszym społeczeństwie pokutuje pogląd, że do psychiatry chodzą ludzie chorzy psychicznie, zatem niebezpieczni dla otoczenia. Tacy, których należy izolować. Tacy, których należy ogłupić lekami, wtedy spokojnie usiądą w kąciku i będą bezmyślnie gapić się w ścianę.
Podobnie negatywnie może być odbierane słowo "zaburzenie", którego używam zamiennie dla nazwania Zaspołu Aspergera. Być może dlatego niektórzy ludzie z uporem maniaka nazywają autyzm "chorobą" i szukają na nią lekarstwa.
I niestety często dają się omamić obietnicami "wyleczymy twoje dziecko z autyzmu. Kup tylko to, to i to, zapłać małą fortunę, a później podawaj specyfiki dziecku". Dobrze, jeśli po tym "leczeniu" dziecko nie zachoruje, bo włos się jeży na głowie, jak czyta się skład specyfików. A czasem nawet skład nie jest podany, chyba dla spokoju rodziców.
Albo słynna dieta. Sama dieta nigdy nikomu nie zaszkodziła, zwłaszcza ta urozmaicona. Oczywiście dieta jest konieczna, jeśli ktoś ma np. cukrzycę lub celiakię. Ale wprowadzanie bardzo restrykcyjnej diety dziecku z wybiórczością pokarmową...
Dodatkowo jeśli dziecko nie może jeść na stołówce szkolnej, nie poczęstuje się cukierkiem urodzinowym kolegi, bo ma dietę, to jest jeszcze bardziej wykluczane z małej, szkolnej społeczności. Czy o to chodzi?

Z mojego punktu widzenia autyzm jest zaburzeniem. Jest z dzieckiem od chwili narodzin, chociaż w pierwszych miesiącach/latach często go nie widać. Jest nieuleczalny. Zawsze był i będzie, żeby nie wiem, co robić.
Dziecko musi nauczyć się żyć w społeczeństwie, dostosować się tak, żeby w przyszłości było mu najłatwiej. To jest możliwe. Ale nawet najlepiej dostosowany i samodzielny autysta to wciąż autysta.

Walczymy wciąż o to, żeby Aspik rozwijał się jak najlepiej, żeby dostosował się do środowiska, w którym żyje. Jego zaburzenia nie mijają, nadal myśli inaczej, inaczej przetwarza bodźce do niego docierające.
Nadal chodzi do psychiatry i nie ma w tym nic złego.
Psychiatra dziecięcy to lekarz jak każdy inny. Zna się na swojej działce problemów - na depresjach, psychozach, autyzmie - z pewnością lepiej, niż lekarze innych specjalności.


Nie dam się zamknąć w pomieszczeniu bez klamek!

---------------------------
Nawiasem mówiąc dawniej uważano autyzm za dziecięcą odmianę schizofrenii.

1 komentarz:

  1. Eeeeee, nieeee, na starość z ZA to już się tak na terapie nie chodzi. A do psychiatry to zależy od sytuacji. Jeśli zas chodzi o schizofrenię, to niektórzy nadal tak uważają i dla nich ZA to taka wersja schizo.

    OdpowiedzUsuń