Dziś ten dzień.
Walentynki.
Dzień, gdy głos więźnie Ci w krtani, a zamiast zrozumiałych
słów wychodzi bełkot. Nie możesz złapać tchu. Trzęsą Ci się dłonie, cały drżysz. Ciałem
jesteś tutaj, ale z przytomnością kiepsko, oj kiepsko.
Jesteś zakochany, czy masz padaczkę?
Nieważne, św. Walenty i tak jest Twoim patronem :)
Tak, tak, bo Walentynki to dzień zakochanych i epileptyków.
Nie zapominajcie o tym w ogromie czerwonych serduszek :)
O ile na stan zakochania nie ma leków, a zakochanym raczej
nikt nie wkłada nic między zęby (wyjątkiem niech będzie pocałunek francuski
;)), to przy padaczce przesądów jest sporo.
Padaczką można się zarazić.
Nie można. W żaden sposób. Ani przez kichnięcie, ani kontakt
bezpośredni, ani nawet podczas przetoczenia krwi. No nie da się i już.
W czasie napadu toniczno-klonicznego trzeba coś włożyć
choremu między zęby, bo sobie może odgryźć język.
FAŁSZ. Nie ma bardziej rozpowszechnionej bzdury niż ta. Jest
podobnie prawdziwa jak pech od czarnego kota i coś niebieskiego podczas ślubu.
Bzdura totalna, chociaż niektórzy w to wierzą i przekazują następnym
pokoleniom.
Kochani. Po pierwsze i podstawowe człowiek sobie języka nie
ODgryzie, choć najprawdopodobniej go sobie PRZYgryzie, czyli zrani. Może nawet
dość mocno, ale niegroźnie. Kilka dni język będzie bolał i to wszystko, co się
może stać.
Po drugie i równie podstawowe przygryzienie języka następuje
w pierwszej fazie napadu, gdy wszystkie mięśnie sztywnieją. Wkładanie wtedy
czegoś człowiekowi do ust może się skończyć wyłamaniem zębów. A język już i tak
został przygryziony.
Bez sensu, prawda?
Jeden napad padaczkowy nie wystarcza, żeby stwierdzić, że
ktoś ma padaczkę.
Podobno co 10 człowiek może mieć jeden jedyny atak
padaczkowy w życiu. I jeśli się nie powtórzy to padaczki nie stwierdza się.
Dopiero drugi napad pozwala na zdiagnozowanie padaczki.
Badanie EEG pozwala ocenić, czy
ktoś ma padaczkę, czy nie.
Badanie EEG pomaga ocenić aktywność mózgu, ale nie
wystarcza, żeby zdiagnozować padaczkę. Niektórzy ludzie mają napady, a zapis
EEG mają prawidłowy. Inni mają nieprawidłowy zapis EEG, ale nie mają padaczki.
Padaczka jest wtedy, gdy człowiek nagle upada, traci
przytomność i cały się trzęsie.
Są różne rodzaje padaczek. Ale ta z drgawkami i utratą
przytomności, czyli grand mal lub toniczno-kloniczna, jest najbardziej
"widowiskowa", przez to najbardziej znana. Bo kto chciałby oglądać
niemal niewidoczne utraty świadomości (petit mal)?
Z kolei nagły upadek i drgawki mogą mieć inną przyczynę niż
padaczka.
Osoby z padaczką nie powinny same wychodzić z domu.
A dlaczego nie? Jeżeli napady są opanowane, człowiek czuje
się dobrze to po co ma siedzieć zamknięty w domu?
Osoby z padaczką mogą i powinny, jeśli stan zdrowia im na to
pozwala, żyć normalnie: skończyć szkołę, pracować, mieć rodzinę, wychodzić na
imprezy. To normalni ludzie!
Podczas napadu padaczkowego
najlepiej zostawić człowieka w spokoju.
I tak, i nie. Bez sensu jest próba ułożenia człowieka w
trakcie napadu w pozycji bezpiecznej (lub jakiejkolwiek innej). Nie wolno
człowieka przytrzymywać na siłę, bo to i tak nie stłumi drgawek.
Ale zapewnić bezpieczeństwo należy. Usunąć niebezpieczne
rzeczy, poluzować kołnierzyk koszuli, zdjąć okulary itp. I chronić głowę - podłożyć
coś miękkiego najlepiej.
Pogotowie należy wezwać dopiero, jeśli napad się przedłuża
ponad standardowe kilka minut (tu źródła podają różne liczby, od 2 do 5), lub
gdy po napadzie następuje kolejny.
Koniecznie trzeba zachować
spokój - panikowanie nic nie da.
Osoby z padaczką nie mogą chodzić na dyskoteki ani do kina,
bo migające światła w ciemności powodują napady.
Niekoniecznie. Są różne rodzaje padaczek i różne przyczyny.
U niektórych ludzi napad może być spowodowany migającymi światłami. U kogoś
innego światła nie wywołują napadu. Więc jeśli to nie ten rodzaj padaczki to
czemu człowieka ograniczać i zabraniać mu wyjścia do kina?
Osoba chora na padaczkę musi prowadzić regularny tryb
życia.
Tak. Stres, alkohol, praca przy kompie do 3 nad ranem (no
dobrze, nie tylko praca ;)) - każdy to przeżył i każdy wie, że nie wpływa to
najlepiej na funkcjonowanie dowolnego człowieka. A jeśli ten człowiek ma
padaczkę, to wiadomo, jak taki tryb życia się może skończyć.
Ale nie znaczy to, że o 19 dobranocka, myć ząbki i spać. Bez
fanatyzmu. Drobne odstępstwa od normy dozwolone ;)
Osoby chore na padaczkę są też chore psychicznie.
Większej bzdury nie słyszałam.
Może się zdarzyć, że jakoś ktoś ma np. padaczkę i
schizofrenię. Ale to jest jeden ktoś, nie cała populacja ktosiów. Te dwie
przypadłości nie mają ze sobą nic wspólnego, nie współwystępują częściej, niż
statystyka przewiduje.
No i to by było na tyle moralizowania.
Miłości wszystkim życzę :)
PS. To pisałam ja, matka Aspika :)
Fajnie wykorzystana okazja, żeby rozwiać mity. Masz padaczkę? :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNie, ja nie mam padaczki. Ma ją ktoś nam bardzo bliski.
Ostatni przesąd jest przekosmiczny... Ale my dobrze wiemy, że tak nie jest! :)
OdpowiedzUsuń