Oto jak minęły nam wakacje.
Byliśmy typowymi turystami. Jeździliśmy, zwiedzaliśmy, podziwialiśmy, lody jedliśmy, fotografowaliśmy...
A teraz szczegóły.
Próbowaliśmy w Aspiku wzbudzić zainteresowanie architekturą oraz sztuką. Nawet troszeczkę nam się udało, czego dowód na poniższym zdjęciu.
Podziwiamy wspólnie słynnego gdańskiego Neptuna. |
Jak typowi turyści fotografowaliśmy. Wszystko i wszystkich, a najwięcej nas na tle czegoś. To nie było łatwe. Próba skłonienia Aspika do spokojnego pozowania spowodowała zapełnienie karty aparatu setką zdjęć z uciekającym, wyrywającym się, wijącym się lub robiącym dziwne miny małym człowiekiem. Kolejna opcja to jedna osoba pozująca, a Aspik tyłem.
Wspólne zdjęcie naszej trójki mamy dokładnie jedno. Cóż, dobre i to...
Pierwsze morskie doświadczenia też już Aspik ma za sobą. Spotkanie z wielką woda nie zrobiło chyba na nim wielkiego wrażenia. Nie zachwycił się wielką piaskownicą, nie zachwycił nieskończoną wodą. Przez chwilę jego uwagę przykuł statek na horyzoncie. Odkrycia przyszły później: "mamo, znam już dwa rodzaje fal, małe i duże", "zapadam się w piasek, zapadam się w piasek".
Aspik turystyczny stale domagał się lodów. Koniecznie musiały być malinowe albo jabłkowe. Czy wiecie, jak trudno w Gdańsku podczas trwania jarmarku dominikańskiego znaleźć miejsce, które spodoba się nam wszystkim i jeszcze są tam lody właśnie w tych smakach? Ale dało się.
Co jeszcze? O, dużo więcej! Panowie zbudowali fortecę, uciekaliśmy przed tyranozaurem, nakarmiliśmy dzikie bestie, byliśmy na szczycie...
Ciąg dalszy nastąpi. Wszystkie wspomnienia opisane w jednym wpisie zanudziłyby Was na śmierć ;)
zacznij od tyranozaura- błagam! cieszę się, że już jesteście
OdpowiedzUsuń