Zmobilizowana wyraźną poprawą w wielu sferach u Aspika postanowiłam pójść krok dalej.
Jedna z najbardziej denerwujących i dezorganizujących cech Aspika to bardzo duże przywiązanie do mnie. Do tego stopnia, że moje samotne wyjście gdziekolwiek było niemożliwe.
Aspik taki radar na moją obecność miał od urodzenia. Jak tylko wyszłam z pokoju, budził się i zaczynał płakać, i tak mu zostało. Oczywiście to dobrze, że wyróżnia mnie z gromady obcych osób, że okazuje uczucia ale...
Na wyjeździe wakacyjnym uciekłam raz od syna na godzinę, Aspik oglądał bajkę pod opieką cioci. Po powrocie okazało się, że awantury nie było, paniki wielkiej też nie, Aspik chodził dookoła domu ruszając rączkami jak tłokami :) To jego sposób na uspokojenie się.
Aspik nie potrafił zasnąć bez mojej obecności. Musiałam być tak blisko, żeby mógł dotknąć ale nie chciał przytulania. Jak jakimś cudem zdarzyło się, że zasnął w swoim łóżku, natychmiast po przebudzeniu przechodził do mnie. Często była to godzina 22, czyli po godzinie od zaśnięcia :(
Kilka dni temu postanowiłam, że dosyć tego dobrego, trzeba opuścić wreszcie pokój dziecka. Odkleiliśmy wspólnie (za zgodą!) napis "MAMA" z drzwi pokoju, przenieśliśmy moje łóżko...
A wieczorem... nie było żadnych problemów. Aspik umył ząbki, przebrał się w pidżamkę, położył się we własnym łóżku i zasnął. Tak po prostu, bez żadnych problemów, bez jęczenia, płaczu. Przyszedł do mnie rano zapytać, czy ma założyć bluzkę z krótkim czy z długim rękawem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz