Ktoś nawet w wyborczym przemówieniu stwierdził, że "prawdę trzeba mówić". Mówmy zatem.
Lecz porzućmy już bez żalu te "dorosłe" wyborcze obietnice i zajmijmy się tymi mniejszymi.
Aspik został wybrany zastępcą przewodniczącego klasy. Dlaczego?
Bo tak.
Bo dzieciaki go lubią.
Bo ma zawsze dużo do powiedzenia i nie daje sobie przerwać. I tyle razy zadaje pytanie lub prosi o zrobienie czegoś aż to dostanie.
Nie boi się nigdzie pójść, nie wstydzi pytać czy nawet lekko wymuszać działania na innych. Nie krępuje go konieczność kontaktu z kimś dużo bardziej znaczącym (np. dyrektorką szkoły). Wchodzi, mówi co ma do powiedzenia i nie daje się wyprosić, aż ktoś go nie wysłucha i prośby nie spełni.*
Czyż to nie idealne cechy polityka?
Został więc Aspik wybrany. Demokratycznie. Głosowały na niego głównie dzieci z zaburzeniami. Hmmm...
A po wyborach trzeba było rozpocząć trudną pracę młodego adepta sztuki zwanej polityką. Czyli udać się na zebranie trójek klasowych i głosować na przedstawicieli szkoły.
W tych wyborach kandydować mogli uczniowie klas 4 i starszych. "Maluchy" takie jak Aspik (klasa II) tylko głosowały.
Czym kusili wyborców kandydaci na przewodniczącego szkoły?
- Więcej dyskotek
- Więcej wycieczek
- Dzień bez jedynek
- Tablety zamiast książek
- Lepsze jedzenie w stołówce
Kochani, pozostawię to bez komentarza.
-------------
* Obserwowałam ostatnio Aspika, który zapomniał wziąć plecaka basenowego z sali szkolnej.
Sala już zamknięta była, więc pobiegł chłopak szukać pani woźnej. Znalazł jedną, ale nie z tego piętra, nie miała klucza do właściwej sali. Więc pobiegł do pokoju nauczycielskiego.
Pech chciał, że dokładnie w tym samym czasie starsza dziewczynka wraz z mamą udała się tam w tej samej sprawie.
Aspik stwierdził, że "jego" sala jest bliżej, zatem musi być otwarta jako pierwsza. I tak się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz