środa, 16 kwietnia 2014

Akceptacja

"Teraz panuje moda na autyzm. Za dużo jest tego diagnozowane." - powiedziała mi kiedyś lekarka. Pediatra.
Zgadzam się z nią. Za dużo.
Ten wielki wzrost liczby diagnoz wynika według mnie z kilku czynników. Po pierwsze dużo większa świadomość autyzmu. To oznacza więcej dzieci kierowanych na diagnozę już we wczesnym dzieciństwie. To cieszy, bo zaburzenia wcześnie wyłapane to wcześniejsza, skuteczniejsza terapia.
Ale jest i "po drugie".
Diagnozę autyzmu dostają dzieciaki, które mają tylko opóźnioną mowę, bez żadnych problemów społecznych. Albo takie, które są zwyczajnie nieśmiałe, zatem w grupie nieznanych osób się nie odnajdą, ale potrafią prowadzić konwersację, bawić się z dziećmi. Bo jest "moda na autyzm".
Dziecko z pojedynczymi problemami także potrzebuje pomocy. Odpowiedniej pomocy: logopedy, terapii psychologicznej... nie diagnozy autyzmu.

Autyzm to triada zaburzeń. Zaburzenia komunikacji (nie tylko mowy). Problemy społeczne. Zaburzenia aktywności.
Triada. Zespół. Jedna pasująca cecha nie znaczy, że dziecko ma autyzm.

W związku z wyżej wymienionym wzrostem diagnoz każdy zna kogoś z autyzmem. Albo żona kuzyna zna kogoś z autyzmem. Albo brat byłego męża sąsiadki. I każda z tych osób ma coś do powiedzenia.
Bo ktoś widział ten film i tam pomogły konie.
Albo słyszał, że dieta jest jedynym ratunkiem.
Albo widział kiedyś człowieka z autyzmem i on zachowywał się inaczej.
Albo po prostu twierdzi, że taką diagnozę dzieciom wymyślają rodzice.

Ja, matka, proszę: zaakceptuj mojego syna takim, jaki jest. Z problemami, diagnozą, zaraźliwym śmiechem, potykaniem się o własne nogi i jedynym rodzajem zjadanych parówek.
Nie mów, że wyrośnie, bo z tego się nie wyrasta. Nie mów mi, co mam robić, jak go wychowywać. Jego zachowanie (niestety) nie jest wynikiem błędów wychowawczych.
Nie pouczaj w sprawach terapii, naprawdę Aspik ma doskonałych terapeutów. Z nimi ustalam kolejne kroki tak, by było coraz lepiej.
Proszę o przyjaźń i wsparcie. Tylko tyle.




PS. Niestety zdarza się i tak, że dzieci nawet mocno zaburzone nie są diagnozowane.
Bo na zdjęciach wygląda tak ładnie. Bo taka diagnoza to piętno na całe życie. Bo rodzic nie chce mieć debila w domu.
Nie jest łatwo przyjąć do wiadomości, że nasze idealne, śliczne dzieciątko może mieć takie "coś". Wiem coś o tym.
Ale twierdzenie, że wszystko jest w porządku to najgorsze, co można zrobić dziecku.
Wcześnie rozpoczęła terapia daje dobre rezultaty.

3 komentarze:

  1. Moda modą na autyzm ;-), ale nie uważasz, że po prostu jest diagnozowanych więcej przypadków, ze względu na wzrost
    " zachorowań"?
    Masz rację niediagnozowanie tylko zamykanie w pokoju obok bo jest agresywny nie rozwiązuje problemu- stwarza większy w przyszłości dla całej takiej rodziny wrrr

    OdpowiedzUsuń
  2. słyszałam o takich przypadkach - zdiagnozowania na wyrost, ale nigdy ich nie widziałam. Natomiast druga strona: czyli zwlekanie z diagnozą, bo...tego znam najwięcej

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja na odmianę słyszę od ludzi wokół że wymyślam, że wynajduję chorobę tam gdzie jej nie ma, przecież mój syn to takie fajne, wesołe, mądre dziecko. Fakt, my jesteśmy w trakcie diagnozy, ale ja nie mam złudzeń, wszystko mówi o ZA...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń