środa, 14 października 2015

Wybory

Wybory - temat jakże popularny w tych dniach! Gdzie spojrzymy - kuszą obietnicami wyborczymi kolejni kandydaci. Ktoś obiecuje zlikwidować administrację, wprowadzić szkoły otwarte od rana do wieczora, podwyższyć płace minimalne, wsparcie finansowe dla rodziców, skrócić kolejki do lekarzy, wprowadzić ustawy aborcyjne i in-vitrowe, stworzyć żłobki, miejsca pracy, dać emeryturę w jakiejś wysokości i po iluś latach, bezpłatne leki, zmienić VAT i podatki, przyjmować uchodźców, lub nie.

Ktoś nawet w wyborczym przemówieniu stwierdził, że "prawdę trzeba mówić". Mówmy zatem.
Lecz porzućmy już bez żalu te "dorosłe" wyborcze obietnice i zajmijmy się tymi mniejszymi.

Aspik został wybrany zastępcą przewodniczącego klasy. Dlaczego?
Bo tak.
Bo dzieciaki go lubią.
Bo ma zawsze dużo do powiedzenia i nie daje sobie przerwać. I tyle razy zadaje pytanie lub prosi o zrobienie czegoś aż to dostanie.
Nie boi się nigdzie pójść, nie wstydzi pytać czy nawet lekko wymuszać działania na innych. Nie krępuje go konieczność kontaktu z kimś dużo bardziej znaczącym (np. dyrektorką szkoły). Wchodzi, mówi co ma do powiedzenia i nie daje się wyprosić, aż ktoś go nie wysłucha i prośby nie spełni.*
Czyż to nie idealne cechy polityka?

Został więc Aspik wybrany. Demokratycznie. Głosowały na niego głównie dzieci z zaburzeniami. Hmmm...

A po wyborach trzeba było rozpocząć trudną pracę młodego adepta sztuki zwanej polityką. Czyli udać się na zebranie trójek klasowych i głosować na przedstawicieli szkoły.
W tych wyborach kandydować mogli uczniowie klas 4 i starszych. "Maluchy" takie jak Aspik (klasa II) tylko głosowały.

Czym kusili wyborców kandydaci na przewodniczącego szkoły?
  • Więcej dyskotek
  • Więcej wycieczek
  • Dzień bez jedynek
  • Tablety zamiast książek
  • Lepsze jedzenie w stołówce
Wybory...
Kochani, pozostawię to bez komentarza.

-------------
* Obserwowałam ostatnio Aspika, który zapomniał wziąć plecaka basenowego z sali szkolnej.
Sala już zamknięta była, więc pobiegł chłopak szukać pani woźnej. Znalazł jedną, ale nie z tego piętra, nie miała klucza do właściwej sali. Więc pobiegł do pokoju nauczycielskiego.
Pech chciał, że dokładnie w tym samym czasie starsza dziewczynka wraz z mamą udała się tam w tej samej sprawie.
Aspik stwierdził, że "jego" sala jest bliżej, zatem musi być otwarta jako pierwsza. I tak się stało.